- Kate rusz tą dupę ! Mamy tylko dwie godziny, a jeszcze trzeba się przygotować! - poganiałam przyjaciółkę.
- Dobra...czekaj tylko jeszcze jedzenie, picie i bedzie okey - stwierdziła nalewając ... hmm.. mam nadzieję, że to coś bezalkoholowego. Tak, rodzice Katelyn jak najbardziej zgodzili się na imprezę. Mieszkają w ... można to nazwać willą. Tak, więc rodzice Kate wyjechali na trzy dni nad jezioro w związku z czym ich kochana córeczka właśnie przygotowuje się do imprezy.
Kiedy wszystko było gotowe, przyszła kolej na nas. Ja ubrałam się w nową czarną sukienkę i tego samego koloru buty. Kate postawiła na róż, ale buty też miała czarne. Pomalowałyśmy się i pofalowałyśmy włosy zostawiając je rozpuszczone. Efekt końcowy był oszałamiający. Jakieś piętnaście minut później zaczęli się schodzić goście. Pierwsza przyszła Alex....z Tomem. Wyglądała przepieknie. Miała na sobie turkusową sukienkę i srebrne szpilki. Potem weszła..jakaś połowa uczniów ze szkoły.
- Jak mogłaś zaprosić tu Jonie ... i Emily ?! - spytałam Kat po wejściu tej drugiej. Em ubrała złoto-czarną kieckę i buty z ćwiekami.
- Oj.. bo pewnie nikt by nie przyszedł.. - stwierdziła.
- Weź daj spokój ... - powiedziałam, kiedy zobaczyłam resztę chłopaków. Od razu odwróciłam wzrok. W sumie, to czym ja się przejmuję. Postanowiłam wrzucić na luz. Szłam w stronę stołu z piciem, kiedy ktoś pociągnął mnie za rękę. Okazało się, że to Alex. Wbiegłyśmy do łazienki, a ta od razu zaczęła wymiotować. Pobiegłam po jakieś tabsy i wodę. Połknęła je popijając płynem.
- Ja od kilku dni tak mam. Nie wiem co się dzieje. Nie jadłam nic niezdrowego - powiedziała płacząc.
- Może jesteś chora - zastanawiałam się.
- Nie to nie to. Chociaż muszę ci się do czegoś przyznać, ale nie mów nikomu! Kate powiem sama w najbliższym czasie.
- No powiesz wreszcie o co chodzi?! - traciłam już cierpliwość.
- Bo ja.....przespałam się z Tomem - powiedziała skruszona.
- Że CO?! - nie mogłam uwierzyć własnym uszom. - A...no wiesz... użyliście..no wiesz...?
- Tak ... ale pękła.
- CO?! dobra, nie chcę wiedzieć szczegółów..ale..co z Emily? - spytałam.
- Zerwali. Tom w końcu zobaczył jaka ona naprawdę jest.
- No dobra, ale tak szybko znalazł nową?! To jest podejrzane! Nie chcę, żeby cię wykorzystał i żebyś potem cierpiała.... - stwierdziłam po czym ją przytuliłam.
- Nie...on jest wspaniały...wobec mnie, ale wiesz... martwi mnie to....że mogę być w ciąży.
- Boże, masz dopiero 17 lat! Nie możesz zajść w ciążę!
- Wiem... i nie wiem co zrobię, jeśli to okaże się prawdą. Mam nadzieję, że jednak nie - powiedziała z nutką nadziei w głosie.
- Nawet jeśli....to wiesz, że możesz na mnie i Kate liczyć - powiedziałam, po czym kolejny raz ją uściskałam. W końcu wyszłyśmy z toalety do salonu. Tam impreza już się ostro zaczęła. Przeszłyśmy w głąb, by poszukać Kate. Zastałyśmy ją rozmawiającą z Cristiano.
- Cześć! Szukałem cię - zaczął rozmowę.
- Jak miło. Możesz nas zostawić na chwilę same? - spytałam. Niechętnie się zgodził i odszedł. Spojrzałam znacząco na Alex. Ta poprosiła, byśmy znalazły cichsze miejsce.
- Ale o co chodzi?! - dopytywała się Kat. W końcu dotarłyśmy do jej pokoju.
- Mogłybyśmy przełożyć tą rozmowę na inny termin? - prosiła Alex.
- Nie! Mów! - rozkazałam.
- CO JEST GRANE?! - Kate patrzyła na nas jak na idiotki.
- No...tak się składa....prawdopodobnie jestem w ciąży.
- CO?! Z kim?! - Oczy przyjaciółki wyszły z orbit.
- Prawdopodobnie z Tomem, ale ej! Jest impreza! Nie myślmy teraz o tym...
- Dobra, chodźmy...później będziemy się martwić - stwierdziłam, po czym weszłyśmy do obszernego salonu, gdzie impreza już się zaczęła. Kuzyn Kate, Patrick, jest DJ'em, więc muzyka była zapewniona, a goście....jak widać świetnie się bawili. Więc dołączyłyśmy do wszystkich i zaczęłyśmy tańczyć.
Po dwóch godzinach i paru drinkach rozluźniłam się i tańczyłam z kim popadnie. Nawet David się napatoczył, ale on też był już wstawiony. Jakoś po 22 Patrick włączył niezły remix. Wszyscy zaczęli tańczyć. Większość w parach. Emily tańczyła z Tomem, Alex z Cristiano, Kate z Max'em, a ja sama. Nuciłam sobie, kiedy ktoś położył ręce na moich biodrach. Obróciłam się, a za mną stał Nath. No to było przewidywalne.
- Cooooo chcesz? - spytałam zataczając się. Przesadziłam trochę....
- Remix naszej piosenki. Zatańczysz? - spytał.
- Przecież my nie mamy żadnej wspólnej piosenki....
- Chodziło mi, że to piosenka The Wanted.
- Czekaj! Kojarzę gości...
- Lepszym wyjściem będzie odprowadzenie cię do domu - stwierdził.
- Ale ja chcę zostać! Świetnie się bawię! Po za tym już nie jesteśmy razem, więc co się mną.......już wiem! Ty jesteś w The Wanted! - powiedziałam opierając się o niego. - Daj autograf! Albo nie....daj koszulkę!
- Na serio jesteś nawalona. Chodź do domu. Twoi rodzice są?
- Nie....wracają w poniedziałek.
- Masz szczęście. Kate! Idziemy do domu.
- Co?! Razem?! - wytrzeszczyła oczy, po czym zobaczyła w jakim jestem stanie. - O mój Boże! Może ja ją zabiorę...
- Proszę... ja to chcę zrobić - powiedział błagalnym tonem. Patrzała na niego przez chwilę i kiwnęła głową. Wziął mnie pod pachę i wyszliśmy. Samochodem zawiózł mnie pod dom. Otworzył drzwi i zaniósł na rękach do domu, jako że byłam już pół przytomna. Pokazałam gdzie są klucze, on je wziął otworzył drzwi, położył mnie na kanapie i przykrył kocem po czym poszedł do kuchni po szklankę wody i jakieś tabletki przeciwbólowe. Kiedy zniknął za drzwiami ja się od razu odkopałam. Nie lubię leżeć pod kocem. Zastanawiałam się po co w ogóle mi pomógł. Mógł przecież w ogóle nie zwracać na mnie uwagi na imprezie. Dlaczego chciał tańczyć? Nie chciałam do niego wracać. Sam jest sobie winien.
Po jakichś pięciu minutach wrócił z piciem i tabletkami. Wzięłam to od niego.
- Przepraszam.... - zaczął.
- Słuchaj... chciałabym przeprowadzić tą rozmowę na trzeźwo - stwierdziłam.
- Ale powiedz tylko czy jest sens siedzenia tu i lamentowania żebyś wróciła.
- Hmm... nie. Nie ma sensu. Proszę cię.... jesteśmy jeszcze młodzi! To dopiero początek.... znajdziesz kogoś lepszego.
- Nie wiem. Może.... zobaczymy - stwierdził i usiadł na fotelu koło mnie. - Aczkolwiek, jak mógłbym zapomnieć...
- Dobra, czuję się jak w operze mydlanej. Może kiedyś będzie jeszcze ta szansa, ale na razie nie. To za szybko - powiedziałam. Skinął głową.
- Nawet jeśli, to i tak dla mnie jesteś tą jedyną - powiedział, po czym pocałował mnie po raz ostatni i wyszedł. Po pięciu minutach usłyszałam huk. W dupie miałam czy się przewrócę, czy nie. Czy jestem pijana, czy nie. Wybiegłam na drogę a jakieś 30 metrów dalej stał samochód, a na szosie ktoś leżał. Ciszę rozdarł mój krzyk. Podbiegłam do samochodu i uklękłam obok leżącego i krwawiącego Nath'a.
- Ja.... nie chciałem! Boże! - krzyczał kierowca.
- Dzwoń po karetkę idioto! - wrzeszczałam szlochając. Sprawdziłam jego puls. Nadal żył. Po jakich 10 minutach przyjechała karetka na sygnale.
- Mogę jechać z nim? - spytałam.
- A jesteś kimś z rodziny?
- Jestem.......jego przyjaciółką - powiedziałam cała zapłakana.
- Wybacz. Zabieramy tylko członków rodziny - stwierdził sanitariusz i wszedł do ambulansu.
- Ja cię mogę zabrać - powiedział kierowca samochodu, który potrącił Nathan'a. Skinęłam głową i już po chwili pędziliśmy do szpitala. Tam zabrali go od razu na blok operacyjny. Zadzwoniłam po Kate, Alex i chłopaków. Byli już w drodze. Niecierpliwie chodziłam z jednego końca korytarza na drugi, żeby dowiedzieć się czy przeżyje. Z tego co powiedzieli sanitariusze, miał marne szanse. Na samą myśl o tym zjechałam po ścianie i rozpłakałam się na dobre.
_______________________________________________________________
No i jest! Znów przerwa... znów przepraszam ;c Co do rdz to się nie wypowiem na ten temat...
Dedyk dla Just ! <3 siostro czekam na eposię dorównujacą mojej ;D Dla Emili . wiem, że miało być inaczej... dla Kornelii ! Czekam na werdykt czy bd nocka u mnie :D Dla zająca - ivy <3 dla wszystkich czytających ! for Chelsea ! Love ya girl xx To byłoby wszystko! Wiecie, że was kocham <3
~LSD <3
A i jeszcze jedno !!!! CZYTASZ = KOMENTUJESZ xd Nie ma nic za darmo ! :D <3