środa, 26 grudnia 2012

Liebster Award pt. IV

Dziękuję za kolejną nominację, którą dostałam tym razem od Kubioczki .. mam nadzieję że dobrze odmieniłam ^^
A teraz pytania i odpowiedzi:

1. Ulubiona pora roku?
hmmm... Lato ^^
2. Nathan vs Tom?
Jeny -,- dobijające pytanie, bo naprawdę trudno mi powiedzieć... ale chyba Nathan.
3. Ulubiony smak lodów?
Czekoladowy i toffi ^^ x
4. Ulubiony kolor?
Czerwony i niebieski x
5. Ile masz lat?
14;)x
6. Masz rodzeństwo?
Tak, starszą siostrę :)
7. Ulubiona piosenka?
Warzone x
8. W jakim województwie mieszkasz?
Lubuskie ;) x
9. Masz Twittera?
No jasne! :D Każda porządna fanka powinna mieć ;p x @lovelydream_TW
10. Masz tableta?
Nie.

A więc jeszcze raz dziękuję za nominację i życzę Wesołych Świąt i Pijanego Sylwestra oraz Szczęśliwego Nowego Roku! :D x
~LSD x 

wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 21.

Następnego dnia siedziałam na sofie w salonie i rozmyślałam, kiedy dołączył do mnie Max. Może nie był jednym z najbardziej ogarniętych w tym domu, ale miałam z nim najlepszy kontakt. Spojrzał na mnie pytająco.
- Rozmyślam jak moje życie się zmieniło przez zaledwie rok - stwierdziłam. Kiwnął tylko głową. - Wiesz... chciałabym wrócić do szkoły, skończyć ją. Tutaj. Ale wtedy rodzice będą wiedzieli, że jestem w mieście.
- Przyjdzie czas, że i tak będziesz musiała im to powiedzieć. Dwa lata wytrzymasz - uśmiechnął się. - Przynajmniej przypilnujesz też swojgo chłoptasia.
- Tak... w sumie masz rację. Niedlugo Wigilia. Wtedy im powiem - postanowiłam. - A już jutro pójdę do szkoły podpisać papiery...znowu. Tak... dyrektor na pewno ucieszy się na mój widok - stwierdziłam sarkastycznie.
- Grzeczna dziewczynka - powiedział ze śmiechem i mnie przytulił. Kate i Alex nie wiedziały, że wróciłam. Więc dowiedzą się dopiero jutro. Jeny jakie to wszystko skomplikowane. Jakaś masakra. Bez przyjaciół chyba nie wytrzymałabym psychicznie i rzuciła z najbliższego mostu...lub krawężnika. Bez przesady, nie jestem emo. Wtedy przypomniałam sobie pierwsze spotkanie z Kate, lekcję historii z Nath'em. Jak go zadręczałam o muzykę. Kiedy ta dziwka Emily zajęła moje miejsce, a chłopak był miły i mile ją spławił.  Pierwszy koncert i wejście na scenę, po tym jak to Chris niefortunnie przyjechał do Gloucester. I tak ten czas mijał i było coraz gorzej. Nie chcę nawet tego wspominać. za dużo mnie to kosztuje. Trudno jest mi zapomnieć o wszystkim. Porozmawiałam jeszcze chwilę z Max'em po czym zaczęliśmy oglądać jakiś film i zasnęłam. Poczułam jeszcze tylko jak ktoś mnie okrywa kocem i całkiem odpłynęłam.W sumie nigdy mi się nie zdarzało zasnąć w dzień. No cóż spałabym tak dalej gdyby nie lekkie muśnięcie mojego policzka. Chcąc nie chcąc otworzyłam jedno oko.
- Masz zamiar przespać cały dzień? - zaśmiał się Nath.
- Po ostatnich wydarzeniach i tych, które maja nastąpić? Zdecydowanie - stwierdziłam i otworzyłam drugie oko. Chłopak miał na sobie białą bluzkę z zielonym akcentem, na to skórzaną kurtkę, jeansy i białe buty.
- Wychodzisz gdzieś? - spytałam.
- Właściwie to wychodzimy - uśmiechnął się.
- Co?
- Słyszałem, że od jutra znów chodzisz do szkoły, więc pomyślałem, że przyda Ci się parę nowych ubrań.
- Ojej, ale... ja nie mam pieniędzy - powiedziałam smutno.
- Zapłacę za Ciebie - stwierdził stanowczo.
- Nie ma mowy.
- Nie marudź tylko idź się przebrać! O i najpierw gdzieś wstąpimy - wzruszyłam tylko ramionami i pobiegłam na górę. Postanowiłam włożyć szarą tunikę z napisem "Love and other drugs" czarne leginsy, czarne buty i także ubrałam skórzaną kurtkę. Zabrałam jeszcze szarą torebkę i ruszyłam na dół. Kiedy chłopak mnie zobaczył, otworzył usta z wrażenia.
- Już wiem dlaczego byliśmy razem.
- Dzięki - powiedziałam i trzepnęłam go w ramię. Nie, nie byliśmy aktualnie razem. Może i mieliśmy się ku sobie, ale jednak ja tego tak nie nazywałam. On również. Tak czy siak musiał mi najpierw zaufać... jeszcze raz. W każdym razie wyszłam z nim z domu i podeszliśmy do jego auta. Jak dżentelmen otworzył przede mną drzwi po czym sam zaraz znalazł się obok mnie w samochodzie. Najpierw mieliśmy jechać tam, gdzie miał załatwić jakąś sprawę. Dopiero po parunastu minutach zrozumiałam dokąd jedziemy i aż zamarłam.
- Nath, nie jedźmy tam, ja nie chcę - powiedziałam drżącym głosem.
- Im szybciej tym lepiej - stwierdził stanowczo.
- Nie jestem na to gotowa.
- Proszę Cię... nie chcę dłużej czekać.
- Ale ja się boję.
- Będę przy Tobie tak? - uśmiechnął się. Lekko kiwnęłam głową. Skręciliśmy w boczną alejkę i stanęliśmy przed wielkim domem. Niechętnie wyszłam z auta. Nath praktycznie siłą poprowadził mnie pod same drzwi. Zapukał i po minucie w drzwiach stanęła moja mama. Na mój widok najpierw znieruchomiała, a potem mocno mnie przytuliła.
- Kayla! Co ty tu robisz? Miałaś wrócić dopiero dzień przed świętami, ale to świetnie się składa! - I dopiero teraz spojrzała na chłopaka, który również się przywitał.
- Witaj... powróciła Ci już pamięć? - spytała mama z udawaną troską. - Wejdziecie? - zwróciła się do mnie.
- Ja tylko wpadłam, żeby Ci coś powiedzieć - powiedziałam powoli. - Chodzi o to, że zostaję to na stałe i kończę szkołę.
- To wspaniale! - ucieszyła się moja rodzicielka.
- Tak tylko jest pewien problem. Ja...już nie będę tu mieszkać. Aktualnie mieszkam z chłopakami - wskazałam na chłopaka obok.
- Co?! - mama nie dowierzała. - Jedna dziewczyna na pięciu chłopaków?! Jesteś tego pewna?! Jeny, ojciec dostaje zawału.
- Tak jestem pewna. Jestem także pełnoletnia i wiem co robię - ucałowałam ją w czoło. - Powinniście się cieszyć, że będziecie mnie mieli tutaj, blisko.
- No tak. W sumie to dobre wyjście - na jej twarzy znów zagościł uśmiech. - Więc jak? Wchodzicie?
- Przykro mi, ale mamy jeszcze parę spraw do załatwienia w mieście - wyręczył mnie Nath. Pożegnałam się z mamą i wróciliśmy do auta. Kamień spadł mi z serca. Tak się cieszyłam, że mam tą rozmowę już za sobą. Uśmiechnęłam się sama do siebie pod nosem. Wkrótce znaleźliśmy się w centrum miasta. Naprawdę nie zapuszczałam się tak daleko i nie wiedziałam, że Gloucester jest takie duże i takie malownicze! Stanęliśmy przed najbliższym i chyba najdroższym sklepem. Wysiadłam z pojazdu i podeszłam do okna. Ceny były kosmiczne!
- Nath nie ma mowy żebym tu coś kupiła - powiedziałam.
- Spokojnie! Wejdź, rozejrzyj się, mam pieniądze. Dzisiaj jest Twój dzień! Kupuj co tylko sobie zapragniesz! - chwilę się z nim sprzeczałam aż w końcu siłą wepchnął mnie do sklepu. Rozzłoszczona zaczęłam patrzeć na, chcąc nie chcąc przepiękne sukienki. Przechodząc dalej, obróciłam się  żeby zobaczyć gdzie się podział mój towarzysz i niechcący kogoś potrąciłam.
- Uważaj jak leziesz pokrako! - krzyknęła dziewczyna.
- Przepr..... - dopiero teraz zobaczyłam kto to jest i od razu cała zagotowałam się w środku. - Ohh.. jednak nie.
- O matko... jednak wróciłaś, a myślałam, że marzenia jednak się spełniają - stwierdziła z pogardą.
- Jak widzisz Twój koszmar powrócił i będzie Cię dręczył już do końca trzeciej klasy!
- Ohh! Czyli jednak wracasz! Tyle się działo... o mój Boże! Nathan! Tyle czasu Cię nie widziałam kochanie! Jak z Twoją pamięcią - zaszczebiotała i pobiegła do chłopaka stojącego obok kasy. Można powiedzieć, że on tak samo jak ja nie był zachwycony jej widokiem. Co więcej, jego mina była bezcenna gdy ją zobaczył.
- Ciebie nie zapomniałem ... a szkoda - dodał po cichu. Opowiadał mi kiedyś, że znał Emily już przed castingiem do zespołu. Byli razem, no ale w końcu Nath ogarnął jaka ona jest naprawdę. Dziewczyna zaczęła mu opowiadać co było w szkole pod jego nieobecność, gdyż iż, ponieważ dlatego że, on także wraca jutro do szkoły. Jednocześnie dotykała jego włosów, na co on nie reagował.. czekał aż się w końcu zamknie. Za to ja, mimo iż nie byliśmy razem zrobiłam się czerwona ze złości.
- Po pierwsze zamknij się już - przerwałam jej wyraźnie wściekła. Zdziwiona spojrzała na mnie. Zrzuciłam jej łapę z szyi chłopaka. - Po drugie byłabyś tak łaskawa i nie dotykała go?! Po trzecie mam dość Twojego szczebioczącego i wkurzającego głosu, więc weź w końcu Twój wymodelowany sexy tyłeczek i oddal się! Nie dość, że będę Cię znów musiała oglądać w szkole to jeszcze poza nią. Daj mi trochę przestrzeni i idź pod lampę czy coś! - Teraz wydawała się jeszcze bardziej zaskoczona i równie zła. Nathan patrzył na mnie z podziwem, ale nie zwracałam na to uwagi.  Pociągnęłam go za rękę i jak najszybciej wyszłam z pomieszczenia. Prowadziłam dalej, aż mnie w końcu zmusił do zatrzymania się.
- Jeeny nigdy.. odkąd pamiętam... nie widziałem Cię takiej złej i .. stanowczej - stwierdził.
- Możemy już iść? - spytałam.
- Jasne! - uśmiechnął się i weszliśmy do kolejnego, jak się potem okazało równie drogiego sklepu. Westchnęłam, ale po chwili zaczęłam przymierzać ubrania. Ostatecznie wynik zakupów wynosił cztery pary spodni, dwie sukienki, sześć T-shirtów, dwie pary legginsów, jeden full-cap (to zakupy Nath'a) dwie pary szpilek i jedne conversy. Szczerze mówiąc, podobał mi się ten wypad. Po wszystkim chłopak zabrał mnie do kawiarni. Wybrałam sernik i gorącą czekoladę, Nathan wziął śmietankowiec i mochę. Nie wiem co oni mają z tą kawą? Mi osobiście ona nie smakowała, w tej postaci oczywiście. Porozmawialiśmy, pośmialiśmy i powygłupialiśmy się, aż w końcu tym razem nie dałam za wygraną i to ja zapłaciłam. Wyszliśmy uśmiechnięci i wróciliśmy do auta. Zajechaliśmy jeszcze pod szkołę, żeby załatwić wszystkie sprawy i o 18 byliśmy wolni.
- Co powiesz na wypad do kina? - spytał patrząc na chodnik, jaky nagle zobaczył tam coś szalenie interesującego.
- Zależy na co - wzruszyłam ramionami. - Proponujesz coś?
- Hmm... co powiesz na "Trzy metry nad niebem"? - powoli podniósł gowę.
- Hiszpańskie romansidło? Jestem za - kiwnęłam głową. Od razy było po nim widać wyraźną ulgę. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku kina. Film był naprawdę wzruszający. Szczerze mówiąc, popłakałam się, co jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się oglądając jakikolwiek film. Nawet Titanic! Szybko więc pobiegłam do  toalety, żeby się ogarnąć. Jak przypuszczałam, byłam całą rozmazana. Po dziesięci minutach wróciłam do chłopaka.
- Wiesz, to mi przypomina nasz pierwszy ..... ah.. nieważne - powiedziałam, przypominając sobie, że przecież on tego nie pamięta.
- Dokończ.
- I tak nie pamiętasz.
- Ale chcę sobie przypomnieć.
- A więc przypomina mi to naszą pierwszą randkę i pierwszy...pocałunek - dokończyłam powoli spuszczając głowę. Zapanowała między nami niezręczna cisza, którą przerwał on.
- Wracamy? - przytaknęłam głową. Do domu wróciliśmy o 22. Po cichu weszliśmy do środka. Wszędzie było cicho, za cicho.
- SYKES! DANVERS! O której to się wraca do domu?! - wykrzyknął zbiegający po schodach Jay.
- Boże, nie krzycz kretynie... nie jesteśmy dziećmi - Nathan zmrużył oczy pod wpływem zapalonego światła.
- Ale jesteście najmłodszymi lokatorami tego domu - założy ręce zagradzając przejście chłopakowi na górę. Nath popatrzył na niego jak na idiotę. - O rok, ale też się liczy!
- Nie ja teraz jestem najmłodszy - Jay wzruszył ramionami i go przepuścił.
- No Danvers, co masz na swoją obronę?
- Po pierwsze McDżi .. po nazwisku to po pysku, po drugie nie jesteś moim tatusiem, a po trzecie mysz siedzi na tym samym schodku co ty - powiedziałam obojętnie i wykorzystałam okazję, kiedy chłopak się z piskiem miotał i wbiegłam na górę. Przed zamknięciem drzwi do pokoju dodałam: Jeny... jak łatwo jest was obejść...
Szybko wykąpałam się, przebrałam w piżamę i momentalnie zasnęłam. Kolejny ddzień wydawał się być pełnym wrażeń. Powrót do szkoły. Obudziłam się parę minut po szóstej, a wspólnie postanowiliśmy, że ten kto się pierwszy obudzi, budzi potem wszystkich, więc wyszłam z pokoju ,jeszcze w mojej piżamie składającej się głównie z za dużej koszulki, i poszłam do najbliższego pokoju należącego do Sivy, po cichu wzięłam szklankę wody i wylałam zawartość na głowę śpiocha i czym prędzej czmychnęłam z pomieszczenia słysząc za sobą krzyki mulata. Tym sposobem nie musiałam budzić reszty domowników, gdyż Seev zrobił to swoim krzykiem. Uciekłam do swojej łazienki, umyłam się i włożyłam beżową tunikę, legginsy i moje stare, jasne buty na obcasie. Zauważyłam, że od wyjazdu do LA o wiele lepiej się ubieram.Włosy upięłam w artystyczny nieład, umalowałam się, wzięłam torbę i wyszłam. Pobiegłam do kuchni niezważając na nikogo, zjadłam szybko śniadanie zerkając co chwilę na zegarek. Była 7:35, ale z domu chłopców było dość blisko do szkoły więc uspokoiłam się nieco. Pięć minut później zapakowałam się do czarnego BMW i razem z Nath'em pojechaliśmy do szkoły. Idąc chodnikiem za chłopakiem czulam wzrok każdego mijającego ucznia. Tak, wróciłam! Mam jeszcze półtora roku żeby zrobić tu porządek. Zmieniłam się przez ten czas i to bardzo. Zostawiłam torbę w mojej szafce i usłyszałam moje imię. Szybko się odwróciłam, a Kate wpadła w moje ramiona.
- Nie rób tego więcej! Tęskniłam - powiedziała przyjaciółka.
- Już nie zrobię, obiecuję. Gdzie Alex? - rozejrzałam się.
- Matka zabrała ją na badania kontrolne.
- Tom z nią nie pojechał? - zdziwiłam się.
- Chciał, ale jej matka mu nie pozwoliła. No wiesz, ona go nie toleruje - powiedziała smutno. - Chodź na lekcję! Muszę ci wszystko opowiedzieć! - rozentuzjazmowała  się. Jak to ona, buzia jej się nie zamykała. Zdziwiło mnie, że nauczyciel nie zwrócił nam uwagi. Ucieszyła się na wiadomość, że nie wyjeżdżam i mieszkam  chłopakami. Na obiedzie wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli. Po pięciu minutach usłyszałam znajomy głos, którego tak nienawidziłam.
- Nathy! Wróciłeś - zaszczebiotała Jonie i usiadła po jego drugiej stronie. - I Kayla.... jak miło, że także powróciłaś... -zauważyła, że chłopak patrzy na nią nierozumiejącym wzrokiem i się zmieszała. Zaśmiałam się po cichu. - Nathyyy... nie pamiętasz mnie? Jak możesz mnie nie pamiętać?!
- Proszę, weź mnie też przejedź, żebym mogła o niej zapomnieć - powiedziałam błagalnym głosem do Kate, która jadła swój obiad i mało się nie zakrztusiła ze śmiechu. Max spojrzał na nią ze zdziwieniem i zaczął lekko klepac po plecach, aż się uspokoiła.
- Po pierwsze - odezwał się w końcu Nathan. - nie mów do mnie Nathy, bo nie lubię tego zdrobnienia...
- Zapamiętać - przerwałam mu i udawałam, że notuję coś na ręce. - Zacząć mówić na niego Nathy.... Aaaał! - jęknęłam, kiedy dźgnął mnie łokciem w ramię.
- Po drugie, nie pamiętam Cię, i może dobrze - dokończył pod nosem. Zachichotałam, a ona poczuła się urażona. Oj, jak mi przykro.
- No, więc nie masz co tu robić, sio - powiedziałam i machnęłam ręką odganiając niewidzialną muchę.
- Ciekawe, czy Ciebie pamięta w takim razie...
- Uwierz mi, że pamiętam, a teraz dobrze by było gdybyś wróciła do swojego stolika - stwierdził chłopak. Uśmiechnęłam się z dumą. Reszta długiej przerwy minęła w miarę spokojnie. Wróciliśmy na korytarz i w grupce zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach. W pewnym momencie ktoś mnie objął. Obróciłam się i naprawdę zdziwiłam widząc go.
___________________________________________________________________________

Omg -,- co to jest -,- najgorszy z możliwych -,- przepraszam was! wyszłam z wprawy .. nawet nie bedę tego komentować .. jakaś żenada.. musze jak najszybciej skończyć to opowiadanie .. tym czasem komentowanie zostawiam wam, bo ostatnio się nie postaraliście ;c
Kooocham Was xx

piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 20.

Zamurowało mnie. Serce zaczęło trzepotać jak ptak w klatce, a krew płynąć niczym rwąca rzeka. Pamięta moje imię. Jak?
- Jakim cudem mnie pamiętasz? - zdziwiłam się.
- Zdjęcia, chłopaki mi opowiadali. Poprzypominałem sobie urywki. 
- Oh... mieli ci nie mówić! - powiedziałam z wyrzutem stając na nogach. 
- Sam ich poprosiłem, a raczej wydusiłem z nich to - stwierdził.
- Wiesz, wyjechałam z Gloucester ze względu na to zajście i...
- Wiem... dlatego chciałem cię zapytać, czy nie wróciłabyś ze mną...z nami do domu?
- Tu jest mój dom - powiedziałam stanowczo, choć miałam ogromny mętlik w głowie. - Zaczęłam układać życie na nowo. Przepraszam, ale nie będę przechodzić przez to jeszcze raz - powiedziałam z bólem. Chłopak spuścił głowę.
- Co mam zrobić? Zależy mi na Tobie. Mi też trudno zaczynać wszystko od nowa, ale próbuję i chcę żebyś była częścią tego nowego życia - super. Chłopak, w którym się zakochałam najpierw nie zwracał na to uwagi, potem kiedy zaczęło się między nami układać, ktoś (Emily i spółka) zaczął to chrzanić, potem na domiar złego pokłóciliśmy się i zerwaliśmy ze sobą, ale prosił o jeszcze jedną szansę. Chciałam mu ją dać, ale nie zdążyłam , bo o mnie zapomniał, a teraz zakochuje się we mnie na nowo i prosi, żebym z nim opuściła wreszcie zaczynające się układać życie i powróciła do tego zagmatwanego. Czy naprawdę go tak kocham, żeby się zgodzić? 
- Nawet nie wiesz, jak mi jest cholernie trudno - spuściłam wzrok.
- Uważasz, że ja mam prosto? Zawsze miałem pod górkę, ale nauczyłem się nie poddawać - powiedział, ujął mój podbródek i pocałował mnie. Znów poczułam te fajerwerki w moim brzuchu. To jeszcze bardziej skomplikowało sprawę. Najpierw całował mnie delikatnie, ale gdy zauważył, że odwzajemniam pocałunki, zaczął się natarczywie wpijać w moje wargi, jakby od tego miało zależeć jego życie. 
- Kayla, ładnie pracujesz! - usłyszałam rozbawiony głos mojej szefowej. Szybko się odsunęłam od Nath'a i spojrzałam przepraszająco na Panią Adrienne. Ona tylko pokręciła głową i poszła na zaplecze.
- Mogłabyś przynajmniej zaserwować kawę swojemu chłopakowi! - krzyknęła. Uśmiechnęłam się do Nathan'a i poszłam za kontuar, by zaparzyć mu kawę. Lubiłam moją szefową. Była ode mnie 10 lat starsza, ale miała poczucie humoru i była naprawdę miła. Zaczęliśmy rozmawiać. Opowiadałam Nath'owi stare czasy. Ciągle zastanawiając się co zrobić.
- Zapomniałbym! Mam coś dla ciebie na przeprosiny - powiedział i wyciągnął pudełeczko z kieszeni. Przez chwilę przestałam oddychać, jednak kiedy je otworzył moim oczom ukazał się piękny wisiorek z kluczem wiolinowym. Był cudowny! Delikatnie go wzięłam, a chłopak kazał mi się odwrócić i po chwili naszyjnik wisiał na mojej szyi. Nie wiedziałam co powiedzieć.  Mimo, iż nie pamiętał mnie to i tak ubiegał się o moje względy. Jeny... jestem w niebie.  Rozmawialiśmy tak dopóki nie przyszli chłopcy. Akurat kiedy był tłok w kawiarni, a szefowa krzątała  się obok mnie.
- KAYLA! - powitał mnie radosny okrzyk. nie zostało mi nic innego jak strzelić facepalm. Jak zwykle musiałam się za nich wstydzić.
- w całym moim życiu nie miałam tylu adoratorów na raz! - zaśmiała się Pani Stone.
- To nie są moi adoratorzy! - wykrzyknęłam. - To koledzy...
- Jak ma na imię tamten w loczkach? - spytała zaczepnie Brittany, koleżanka z pracy.
- Jay, a jego dziewczyna Nelly. Coś jeszcze? - zadałam pytanie, a ona zrobiła tajemniczą minę. Tak, ona jest z tych, które wyrywają każdego po kolei, byleby był ładny. Nie ważne czy ma dziewczynę. Nie miałam czasu wrócić do rozmowy z Nath'em, bo tych czterech kretynów zażyczyło sobie mochę. Więc miałam pełne ręce roboty. Po osiemnastej zaczęło ubywać ludzi. Chłopców już nie było, bo mięli grać ostatni koncert. Wzięłam się za sprzątanie stolików. Ciągle po głowie chodziła mi propozycja chłopaka. Nie mogłam znów przeżywać tego samego. A jeśli on chce mnie tylko wykorzystać? Całą resztę mojej zmiany nie mogłam się uporać z tą myślą. Wreszcie wróciłam do domu. Niedługo po mnie, przyszli też moi współlokatorzy. Opowiedziałam o całym dzisiejszym zdarzeniu i propozycji mi złożonej. Zaczęła się pouczająca rozmowa o tym, że nie można dwa razy wchodzić do tego samego bagna, ale to jest tylko i wyłącznie moja decyzja i jak coś się stanie mam im dać znać, a oni załatwią to inaczej... już to widzę.
W nocy nie zmrużyłam oka. Rano, po 7 obudził mnie SMS... nieznany numer.
"Jeśli się zdecydowałaś, podaj mi swój adres, to przyjedziemy po Ciebie. Mam nadzieję, że rozpatrzyłaś moją propozycję pozytywnie ;) Nath."
Po półgodzinie leżenia w łóżku i rozmyślania wreszcie się zdecydowałam. Odpisałam chłopakowi. W końcu niechętnie wyszłam z łóżka i zaczęłam robić śniadanie. Chwilę później dołączył do mnie Jessie, a że Liz jest okropnym śpiochem chrapała jeszcze w najlepsze.
- Zdecydowałaś...ale ciągle masz wątpliwości - ocenił po mojej minie. Kiwnęłam głową. - Wszystko co postanowisz będzie dobre, a jeśli coś się stanie dzwoń. Pamiętaj, że zawsze będzie dla ciebie miejsce - powiedział, po czym go przytuliłam. To się nazywa prawdziwa przyjaźń. Nie ważne co się stanie, zawsze będę ich kochać. Po dziewiątej doszła do nas Lizz i razem zjedliśmy śniadanie. Jej też powiedziałam co postanowiłam. O 13 pod nasz dom podjechał samochód. Od razu wyszłam na zewnątrz.
- Jest jeden problem - stwierdziłam podchodząc do Nath'a.
- Jaki? - wyraźnie się zdziwił.
- Moi rodzice nie mogą wiedzieć, że wróciłam do Gloucester.
- Spokojnie - uśmiechnął się. - Przecież mieszkamy po różnych stronach. Nie sądzę byście się spotkali a co miesiąc będziesz ich odwiedzać jakbyś wróciła z LA.
- Ale ja nie chcę ich oszukiwać!
- Nie będziesz - stwierdził tylko. Tak po prostu. Dla niego to łatwe. - Możesz powiedzieć im, że mieszkasz w Gloucester, ale we własnym mieszkaniu. Przecież jesteś pełnoletnia. Dla nich to nawet lepiej, bo będą mogli z Tobą częściej bywać.
- Ale zapewne będą chcieli zobaczyć gdzie mieszkam.
- Wszystko widzisz w ciemnych barwach. To im pokażesz! Będziemy świecić przykładem. Nie będzie żadnych wygłupów. Nic się nie stanie. W końcu będą musieli się z tym pogodzić. Przejdziemy przez wszystko - niechętnie, ale kiwnęłam głową. Wróciłam do domu i z pomocą Lizz, Nath'a i Jessie'go zniosłam walizki przed dom, które odebrali chłopaki z zespołu. Liz patrzyła na Nathan'a nieufnie.
- Spróbuj jej coś zrobić - zagroziła. - A już więcej nie zaśpiewasz
- Nie śmiałbym - powiedział z uśmiechem. Jak on mnie już zaczynał wkurzać! Zdecydowanie nie przepadam za jego nowym pozytywnym tokiem myślenia.    Pożegnałam się z przyjaciółmi, chwile postaliśmy i porozmawialiśmy po czym po raz ostatni otoczyłam ich ramionami i ruszyłam z chłopakiem do samochodu. Znów musiałam rozstać się z LA. Znów bolało jak diabli. W końcu pomachałam im ostatni raz i po chwili zniknęli mi z oczu. Całą drogę na lotnisko przegadaliśmy o wszystkim o i niczym. Wreszcie przenieśliśmy się do samolotu. Tam usiadłam z Nath’em, bo były miejsca dwuosobowe. Pierwszą godzinę wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Przypomniał mi się mój sen. Zaczęłam drżeć. Nagle zrobiło mi się niewiarygodnie zimno. Nath najwyraźniej zauważył, że trzęsę się jak osika i z oszołomionym wzrokiem wyjął kocyk i mnie nim opatulił.
.- Cieplej? – spytał, a ja lekko kiwnęłam głową. Było o niebo lepiej. W końcu zasnęłam. Nie, nie miałam żadnych dziwacznych snów. Wręcz przeciwnie. Spało mi się tak dobrze, jak nigdy. Obudziłam się z głową opartą o ramię Nath’a. Było mi zadziwiająco wygodnie. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, on widząc to objął mnie jedną ręką, a ja znów odpłynęłam. Drugi raz zbudziło mnie lekkie potrząsanie ramieniem. Niechętnie otworzyłam oczy. Pierwszy obraz jaki dostrzegłam to uśmiechnięta, a jakże, i zatroskana twarz Nath’a.
- Zaraz lądujemy – powiedział cicho.
- Już? Tak długo spałam?
- Całą drogę, ale sie już nie trzęsiesz. Jesteś chora? Boli cię coś? – przystawił rękę do mojego czoła.
- Nie, nic mi nie jest. Wszystko w porządku – uśmiechnęłam się. Wyprostowałam się i powoli dochodziłam do siebie. Po piętnastu minutach wychodziliśmy z samolotu. Stamtąd wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do mojego nowego domu. Dawno tu nie byłam. Po drodze mijałam mieszkanie moich rodziców i aż łzy stanęły mi w oczach. Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Około 24 byłam rozpakowana w pokoju. Tym samym, który należał kiedyś do Nelly, gdy tu spała. Okazało się, że dokładnie pół miesiąca temu zerwali ze sobą. Było mi przykro, bo zaprzyjaźniłam się z nią. Po rozpakowaniu się, poszłam pod prysznic, wskoczyłam do łóżka i od razu zasnęłam.
Obudził mnie straszny krzyk. Od razu zerwałam się na nogi, wzięłam pierwszą lepszą rzecz, która była pod ręką, czyli....kij baseballowy i wybiegłam z pokoju, po czym pędem ruszyłam na dół. To co ujrzałam w kuchni zamurowało mnie. Jay i Tom stali przerażeni na stole, a Max, Nath i Seev opierali się o ścianę i zwijali ze śmiechu.
- Kogo uderzyć?! - krzyknęłam machając kijem.
- Tooo! Tą krwiożerczą bestię!! - krzyknął Tom.
- Pomóż nam! - jęknął Jay i skinął głową na małą, przerażoną myszkę w kącie pomieszczenia. Wtedy wiedziałam, że moje życie, i tak już nienormalne, stanie się jeszcze dziwniejsze, o ile to w ogóle możliwe.

___________________________________________________________________________

Jest! w mniej niż tydzień! Jestem z siebie dumna! ^^ należy wam się za tyle czasu czekania! Kocham Was!
~Ded dla Alex - Zombie Kot ^^
~Dla Kingi! motywujesz mnie xx
~Dla Myi - to oczywiste, bo żona
I wszystkich czytelników! Jesteście moim skarbem!!; **
~Wasza LSD x


+ TO JUŻ 20 ROZDZIAŁ! 
Dziękuję, że przez ten cały czas ze mną jesteście! 
Dziękuję za 10712 wyświetleń!
Dziękuję za 30 obserwatorów!
Dziękuję za 225 komentarzy!
Dziękuję za WSZYSTKO!! xx

środa, 5 grudnia 2012

Liebster Award pt. III

Dziękuję za kolejną nominację! Szczerze się nie spodziewałam :) Dziękuję I Love Nutella P.S. Genialna nazwa^^ <3
A teraz pytania i odpowiedzi:
1.Ulubiona piosenka?
Warzone <3
2. Żelki vs Twix?
Ojeej.. chyba raczej żelki^^
3. Ulubiony napój?
herbata angielska <3
4. Masz rodzeństwo?
Jasne..... czasem niestety, czasem dobrze, ale mam starszą siostrę :)
5. Jak widzisz swoją przyszłość?
Jako tłumacz/nauczyciel języka obcego lub po prostu wyjazd z kraju i praca w Anglii ^^
6. Facebook vs Twitter?
Twitter .
7. Ulubione imię męskie?
Nie umiem powiedzieć.. Nie mam takiego :)
8. Jakiej muzyki słuchasz?
To zależy.... pop, hip hop, rap, reggae, rock... jestem otwarta na różne gatunki :)
9. Jaka byłaby twoja reakcja, gdyby twój idol przechodził koło ciebie?
OMG..... pewnie na początku bym nie dowierzała, ale starając sięzachować spokój pewnie z krzykiem i płaczem poprosiłabym o autograf ;]
10. Kto jest twoim idolem?
Idolem jak najbardziej TW.
11.Czy jakaś sława obserwuje cię na tt? Jeśli tak to kto?
Taaak... oficjalne konto TW :) x

Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację!!; ****

niedziela, 2 grudnia 2012

Liebster Award pt. II

Dziękuję za kolejną nominację JustBreathe! :) xx

Oto pytania i odpowiedzi :)

1. Najbardziej szalona zrobiona przez ciebie rzecz?
    Haha! Nie chcesz wiedzieć! ;p
2. Przyjaźń czy miłość?
    Przyjaźń. Zdecydowanie przyjaciele są dla mnie ważniejsi od miłości.. no chyba że byłby to ten jedyny;]
3. Co najbardziej lubisz w swoim blogu?
    Czcionkę!! :D xx
4. Dlaczego go założyłaś?
    Nessy mi kazała! ^^ Za jej namową go stworzyłam.
5. O czym marzysz?
    Żeby w końcu pójść na koncert TW i spotkać się z TWFanmily :) xx
6. Ulubiona czekolada?;3
    Biała!! <3
7. Kochac czy byc kochanym?
    Ojej.... I kochac i być kochanym.. jedno bez drugiego nie ma sensu..
8. Twitter czy Facebook?
    Zdecydowanie Twitter :)
9. Największa gafa w twoim życiu?
    Nie przypominam sobie... Zapomnienie wiersza na konkursie w 3 kl. podstawówki? ;p
10. Rozwaga czy spontaniczność?
     W sumie spontaniczność, ale bez przesady;p
11. Hmm.... jest ich bardzo dużo.. "Close the door, turn the key on everything that we could be" ;p xx

Jeszcze raz serdecznie dziękuję za nominację! ; **

Rozdział 19.

Uczucie, kiedy Nathan mnie nie poznał było okropne. Czułam jak moje serce rozpada się na kawałki widząc jego zdezorientowane i pełne strachu spojrzenie. Nie chciałam zaczynać wszystkiego od początku.  Dosłownie. Postanowiłam, że poczekam na rodziców, którzy wracają jutro i po prostu wrócę tam skąd przyjechałam. Mam dość tego miasta. Jestem pełnoletnia i wiem co robię. Mam za dużo złych wspomnień z tym miejscem. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że nie da się zapomnieć. Ha! Może też muszę wpaść pod samochód? Dobre wyjście.
Wróciłam do domu i zaczęłam się pakować. Było grubo po 20. Całe moje urodziny spędziłam w szpitalu z nadzieją, że wszystko wróci do normy. Wspaniała 18-nastka. Spakowałam połowę rzeczy i poszłam się wykąpać. Postanowiłam zadzwonić do moich starych przyjaciół z tzw. Miasta Aniołów. Po trzech sygnałach odebrała Lizzy:
- Tak? - spytała nieco zdziwiona.
- Cześć, tu Kayla - powiedziałam beznamiętnie.
- Kay! Boże! Czemu się nie odzywasz?! Kiedy przyjedziesz?! - rozentuzjazmowała się.
- Jak najszybciej, szykuj miejsce - stwierdziłam.
Rodzice nie byli zachwyceni wiadomością, że wracam do LA. Jednak chcą, żebym była szczęśliwa, a po tym  co im powiedziałam zgodzili się.
Cóż, wróciłam do pokoju i sięgnęłam po telefon. Miałam trzy nieodebrane połączenia. Dwa od Alex i Kate i trzecie od....Max'a? Postanowiłam, że z chłopakami stracę kontakt. Przypominaliby mi wszystko co było kiedyś. Więc nie oddzwoniłam do nikogo. Znów postanowiłam się pakować. Wybierałam wszystkie najpotrzebniejsze  rzeczy. Niektóre zostawiłam na wierzchu, gdyż miałam zabawić tu jeszcze przez najbliższy tydzień. Wreszcie wykończona dniem padłam na łóżko i zapadłam w objęcia Morfeusza. Te cztery dni minęły spokojnie. Starałam się nie zwracać na siebie uwagi, jednak i tak zawsze Kate i Alex były ze mną. Nic nie wiedziały...aż do piątku.
Rano, pełna dobrych chęci wstałam i zaczęłam szykować do szkoły. Musiałam złożyć wypowiedzenie. Ubrałam się, uczesałam i zbiegłam na dół. W pośpiechu zjadłam śniadanie i pojechałam do szkoły. Zdążyłam przed samym dzwonkiem. Jako pierwszą miałam historię, godzina nudy. Myśli przelatywały przez moją głowę z prędkością światła. Nie chciałam nawet dopuścić do siebie świadomości, że miejsce obok mnie jest już puste. Pamiętam moją pierwszą lekcję jakby to było wczoraj. Ta ciągnęła się niemiłosiernie. W końcu jednak usłyszałam zbawczy dzwonek. Pędem ruszyłam na kolejną lekcję ale w połowie drogi złapała mnie Kate.
- Czemu mi nie powiedziałaś?! - spytała ze łzami w oczach.
- Ale o czym? - również zadałam pytanie zdezorientowana.
- Że wyjeżdżasz! Jutro! - krzyknęła z wyrzutem trochę zbyt głośno, bo ludzie zaczęli się odwracać ku nam.
- Ciszej, proszę. Skąd wiesz?
- Nie ważne. Powiedz, że to kłamstwo.
- Nie....przepraszam Cię. Nie wiesz nawet co się teraz ze mną dzieje! Będę was odwiedzać! Obiecuję!
- Rozumiem Cię, ale nie zostawiaj nas. Nie liczy się to o my czujemy? Co mam powiedzieć Alex? Przecież się załamie. 
- Oh.. Alex... sama jej powiem. Choć nie wiem jak to zrobię - przestraszyłam się. 
- I jak często będziesz nas odwiedzać? Raz na rok? Dwa lata?
- Nie! Przecież mam tu też rodziców! Będę was odwiedzać jak często będę mogła - powiedziałam a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Nie chciałam, żeby ta rozmowa się tak potoczyła. W sumie moim pierwszym planem było uciec bez pożegnania. 
- Czemu tak bardzo chcesz uciec od przeszłości?
- Bo ona boli zbyt bardzo wiesz? Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak się czułam, kiedy mnie nie poznał. Ty znalazłaś szczęście. Mi nie jest to dane - tak, Kate i Max oficjalnie zostali parą, Alex będzie miała dziecko z Tom'em, a ja? Mój pierwszy chłopak potraktował mnie jak zabawkę, drugiemu chodziło tylko o sex, a trzeci, który był tym jedynym ma amnezję. Zupełnie nie układa się tak jak ja chcę. Po chwili Kate bezceremonialnie objęła mnie z całych sił.
- Nie zapomnij - głos jej się załamywał.
- Nie potrafiłabym - Znów się rozpłakałam. Tak, staram się być twarda, odważna, ale mi to nie wychodzi. W sumie jestem tylko dziewczyną. Poszłyśmy razem na lekcję. Rozmowa z Alex była dla mnie naprawdę trudna. Próbowałam zrobić to w sposób naprawdę delikatny żeby się nie denerwowała. Jednak i tak musiałam wysłuchać jej wyrzutów. Wreszcie udałam się do dyrektora, który był mocno zdziwiony, ale załatwiłam wszystko co trzeba. Dziewczyny postanowiły towarzyszyć mi przez całe kolejne dwa dni, tak więc spały też u mnie. Przegadałyśmy całą noc. 
O 12.25 miałam samolot, tak więc wzięłam bagaże i z dziewczynami oraz rodzicami ruszyliśmy na lotnisko.
*W tym samym czasie, w domu TW*
- Max? Co to za dziewczyna? - spytałem się widząc wspólne zdjęcia w moim telefonie. Max podszedł do mnie, by spojrzeć o kim mówię. trochę już sobie poprzypominałem. Razem z chłopakami, którzy mi w tym pomagali. 
- Ehh.. To Kayla. Ta dziewczyna, którą wtedy w szpitalu zobaczyłeś. Pamiętasz?
-Ahh! Tak! Ta, co wtedy uciekła... jest śliczna. Kim dla mnie była?
-Dziewczyną. W sumie ostatnio się pokłóciliście, bardzo to przeżywała. Była impreza, przepraszałeś ją, a wychodząc z jej domu potracił Cię samochód. Tak właśnie straciłeś pamięć. W sumie ona jako jedyna wierzyła, że wyjdziesz bez szwanku - powiedział spuszczając głowę.
- Dlatego wtedy była taka przerażona. Gdzie ona teraz jest?
- Pewnie już wyleciała do LA, skąd tu przyjechała. Tak mi mówiła Kate. Nie mogła znieść świadomości, że jej nie pamiętasz, a to miejsce przypominało jej Ciebie.
- Czemu mi o niej wcześniej nie powiedziałeś?
- Poprosiła nas, byśmy my nie wspominali Tobie o niej - tym razem wtrącił Tom. - Przyznam szczerze, że zazdrościłem Ci, przed spotkaniem Alex, takiej dziewczyny.
- Chciałbym z nią porozmawiać. O której ma samolot? - spytałem pełen nadziei. Naprawdę mi się podobała. Z tego co chłopaki mówili, była naprawdę świetna. Miałem nadzieję, że poznam ją na nowo. 
- Nie ma opcji żebyś zdążył. Wybacz, stary - poklepał mnie po plecach. Chwilę się zastanawiałem i po paru minutach mnie olśniło.
- A co powiecie na małą trasę koncertową w przyszłym miesiącu po Stanach? - spytałem z iskrą w oku.
*Na lotnisku*
- Pamiętaj że przynajmniej dwa razy w miesiącu masz nas odwiedzać - powiedziała do mnie mama.
- Nie martw się pieniędzmi, co miesiąc będziemy ci przysyłać. Będziesz mieszkać z Liz? - spytał tata.
- Tak - powiedziałam i przytuliłam ich - Tak bardzo was kocham.
- My Ciebie też córciu - powiedziała mama i odwzajemniła uścisk. - Idź już bo się spóźnisz. 
- Macie do mnie codziennie dzwonić - powiedziałam do dziewczyn. - Melduj mi też jak się czujesz i wysyłaj zdjęcia dobrze? - Tym razem zwróciłam się do Alex.
- Oczywiście! - Zameldowała dziewczyna i mnie przytuliła. Po chwili to samo uczyniła Kate. 
- Pozdrówcie chłopaków ode mnie - ucałowałam wszystkich i udałam się na odprawę. Tam jeszcze odwróciłam się do nich, pomachałam i razem z innymi pasażerami pomaszerowałam do samolotu. 
W drodze zawzięcie odtwarzałam jedną piosenkę. Była nią : Trying Not To Love You - Nickelback . W połowie drogi zasnęłam. 
Ocknęłam się i ujrzałam za moim okienkiem postać. Przeraziłam się nie na żarty. Postanowiłam powiedzieć to komuś, ale nikt nie chciał mnie słuchać. Zrezygnowana podeszłam do okienka, ale tego kogoś już tam nie było. Odetchnęłam z ulgą, kiedy ta osoba pojawiła się tuż przede mną, kurczowo trzymając się skrzydła, żeby nie spaść. Wtedy poznałam ją po twarzy, co mnie jeszcze bardziej przestraszyło, gdyż ta osobą był Nathan. Usiłowałam coś zrobić i zobaczyłam, że można otworzyć okienko, co jest na ogół niemożliwe w samolotach. Opuściłam je do końca.
- Kay! Pomóż mi! - krzyczał chłopak.
- Podaj mi rękę - odkrzyknęłam i spróbowałam chociaż do połowy przecisnąć się przez okienko. Prawie już dotykałam jego dłoni.
- Nie dam rady.
- Dasz! Wierzę w Ciebie! Jeszcze trochę! Nie wybaczyłabym sobie gdybyś spadł! - powiedziałam i wychyliłam się jeszcze bardziej. Nath ledwo dotknął mojej ręki, lecz druga mu się ześlizgnęła. Ryk samolotu przeszył mój przeraźliwy krzyk. Ostatnie co widziałam to spadający chłopak.
Obudziłam się cała zalana potem ciężko oddychając. Dobrze, że nie krzyczałam. To był tylko zły sen. Uspokajałam samą siebie. Przez resztę lotu nie ośmieliłam się nawet oka zmrużyć. Wreszcie bezpiecznie wylądowaliśmy w Los Angeles. Na lotnisku czekała już na mnie Lizzy i Jessie. Od razu do nich pobiegłam i uścisnęłam. 
- Jak lot? - spytała moja dawna przyjaciółka.
- Świetnie! Połowę drogi przespałam - powiedziałam. 
- Dobrze! Wiesz, że musisz nam wszystko opowiedzieć? Jess, bierz bagaże!
- Nie! Ja je wezmę - powiedziałam chwytając za rączkę jednej z trzech walizek.
- Ty bierzesz jedną, a ja dwie - uśmiechnął się. Tego mi brakowało. Beztroski, optymizmu. Więc ruszyliśmy do ich mieszkania. Było dość obszerne. Wystarczyło by pomieścić tam trzy osoby. Do tego miało naprawdę piękne wnętrze. Kiedy już się rozpakowałam Liz zrobiła herbatę i zaczęłam im wszystko opowiadać. Nie pominęłam żadnego fragmentu. 
- O matko. To było zaledwie pół roku a tyle się wydarzyło! - stwierdził Jessie.
- Tak..niestety - powiedziałam sącząc napój.
- Nie martw się! Jutro pójdziemy na zakupy, i do pub'u. Odreagujesz - uśmiechnęła się przyjaciółka. 
- Nawet nie wiecie jak bardzo was kocham - rzekłam, po czym oboje znów przytuliłam. Wiedziałam, że tu jest mój dom.
*miesiąc później*
Znalazłam sobie pracę, bo przecież wiecznie nie żyłabym z pieniędzy rodziców. Więc tak na start zaczęłam pracować w kawiarni. Codziennie dzwoniłam do Kate i Alex lub one do mnie. Czasem tez rozmawiałam z chłopakami. Któregoś dnia wycierałam żyrandole w kawiarence, a żeby to zrobić musiałam wejść na stół. Usłyszałam dzwonek, który obwieszcza przybycie klienta. 
- Za chwilkę obsłużę. Proszę znaleźć sobie wolne miejsce - powiedziałam, po czym miałam zejść ze stołu, jednak on się przechylił, a ja razem z nim. Runęłabym na ziemię, ale ktoś mnie złapał. Spojrzałam na twarz wybawcy.
- Witaj Kaylo - powiedział z najseksowniejszym uśmiechem, jaki dotąd widziałam, Nath.
____________________________________________________________________

Zbieram baty -,- wiem, przepraszam, nie dotrzymuję obietnic... i wgl. dziękuję Ci Kingo za wsparcie!! ; ** Jakiś taki niewypał. Miało być inaczej, nie mam weny, wgl. mogłam nie zaczynać tego opo.... no cóż. jeszcze raz przepraszam i poprawię się ; * Mam nadzieję.... jeszcze to opo nabierze kolorów! Już dzisiaj zacznę nowy rdz :) i pamiętajcie Czytacie = komentujecie ! bardzo was proszę! ; * 
KOCHAM! LSD x

czwartek, 29 listopada 2012

LIEBSTER AWARD

A więc zostałam nominowana! :) Yeeey jak się cieszę! Dziękuję serdecznie ;) A więc teraz zacznijmy od pytań i odpowiedzi :) x
1. Ulubiona piosenka?
   Na pewno Warzone - The Wanted ... <3 i Last To Know również TW.. mam sentyment do tych piosenek    :')
2. Dlaczego piszesz opowiadanie?
Uwielbiam czytać książki fantasy typu Zmierzch... jedną z takich książek był "Wilk" i "Wilczyca" którą gorąco polecam:) Pisałam też wcześniej opowiadanie na konkurs o olimpiadzie. Po poznaniu TW postanowiłam, że na podstawie właśnie tych książek napiszę opowiadanie z TW :) x
3. Wymarzony prezent?
Hmm... Bilet na koncert TW..
4.Co najbardziej cenisz w życiu?
 Cenię wolność... możemy robić to co chcemy, mimo różnych nakazów i zakazów żyjemy z własnej woli i możemy się tym cieszyć. cenię także bliskich mi ludzi, dzięki którym chce mi się jeszcze żyć :) x
5. Ulubiony film?
  Hmm... filmów jest bardzo dużo.. Jednak będzie to "August Rush" :)
6. Co pomaga ci, gdy jesteś smutna?
  Na ogół słucham piosenek :) ale też przyjaciele pomagają mi wyjść z dołka ; *
7. Ulubiony przedmiot w szkole?
 Zdecydowanie angielski :)
8. Ile masz lat?
 14 :)
9. Ulubiony członek TW?
   Zdecydowanie wszyscy <3 Każdy z nich jest na swój sposób wspaniały!! :')
10. Ulubiona książka?
   "Wampiry Z Morganville" x
11. Ulubiony serial/film?
  Hmm.. film już był a serial? "Lekarze" ;] x

Więc teraz moje nominacje:
"Macie w dupie miłość chłopcy , miłość ma was w dupie trudno !"
2. Replace your heart
3. The love that we need was so far from our home
4. And I won't let you surrender, and I'll heal you if you're broken.
5. I'll go wherever you will go...
6. That's what we're living for ...
7. Nigdy się nie poddawaj.
8. Pamiętniki Cassie
9. http://opowiadanie-o-tw-2.blogspot.com/
10. "Nie ważne jak trudne jest życie, nie traćcie nadziei"
11. Music, friends & dreams

Zestaw pytań:
1. Od jak dawna jesteś fanką TW?
2. Czyją, oprócz TW jesteś fanką?
3. Ulubiona lektura?
4. Ulubiony gatunek filmu?
5. Co najczęściej ulecza Twój smutek?
6. Co, według Ciebie musi mieć prawdziwy przyjaciel?
7. Ulubiony aktor/aktorka?
8. Ulubiony cytat?
9. Ulubiona piosenka TW?
10. Jakie jest najczęściej wypowiadane przez Ciebie słowo?
11. Ulubione danie?

niedziela, 30 września 2012

Rozdział 18.

Dopiero jak miałam go stracić zdałam sobie sprawę, ile tak naprawdę dla mnie znaczy. Siedząc na zimnej podłodze, szpitalnych kafelkach, zaczęłam przypominać sobie wszystkie razem spędzone chwile. To było jak  film.. tania telenowela, która miała się za niedługo skończyć. Nie wiedziałam co bym zrobiła, gdyby on zniknął. Tak po prostu. Mimo, iż oddaliliśmy się od siebie nie przestałam coś do niego czuć. Chociaż nie mogłabym tak po prostu do niego wrócić. Te chwile, kiedy rozmawialiśmy na lekcjach, ten incydent ze zdjęciem, jezioro, gazeta, pierwsza randka, pocałunek, kino, przez krótki czas sielanka, a potem jak zwykle coś musiało się pochrzanić. Dlaczego moje życie nie może być zwyczajne? Beż żadnych przeżyć, bez tej przeprowadzki. Gdyby nie ona, byłabym w LA, nic by się nie działo, spędzałabym dnie z Liz i Jessie'm i wszystko byłoby normalne, zwykłe, przeciętne. Dlaczego, do cholery przeprowadzka stanęła mi na drodze do szczęścia?!
I wtedy zdałam sobie sprawę, że to szczęście, którego tak bardzo potrzebowałam, walczy o życie na sali operacyjnej. To on jest powodem, dla którego codziennie się uśmiechałam, dla którego chciało mi się rano wstać. Dopiero w tej chwili zdałam sobie z tego sprawę. W jednej chwili mogłam to całe szczęście stracić.
Poczułam, jak ktoś lekko dotyka mojego ramienia. Wzięłam głęboki wdech i podniosłam głowę. Moim oczom ukazała się zatroskana twarz Kate. Bez słowa mnie przytuliła, a ja rozryczałam się na dobre.
- Dlaczego najgorsze rzeczy zawsze muszą spotykać tylko mnie?! - wyżaliłam się.
- Ciii... chodź, ile tu już siedzisz?
- Bo ja wiem? - spojrzałam na zegarek. - Z półtorej godziny.
- Chodź, pojedziemy do domu, odpoczniesz...
- Niee! ZOSTAJĘ!
- Nie ma nie! Dalej, odwiozę Cię. Jak nie będziesz chciała iść dobrowolnie, będę zmuszony użyć siły - stwierdził stanowczo Max. Niechętnie wstałam i podążyłam za chłopakiem. Widziałam, że jego poliki także są mokre od łez. Nie odezwaliśmy się słowem przez całą drogę. Dopiero po uruchomieniu auta zdołałam się odezwać.
- Najlepiej byłoby, gdyby mnie tu nie było, gdybym się nie przeprowadziła - powiedziałam.
- Nie możesz obwiniać o to wszystko siebie, co się stało, to się nie odstanie. Jedyne co nam zostało to modlić się o cud.
- Tak... - powiedziałam zrezygnowana. Nie rozmawialiśmy więcej. Cisza wydawała się najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji.
- Rodzice są w domu? - spytał.
- Nie.. wrócą w poniedziałek.
- Zostanę z Tobą - powiedział. - Nie możesz teraz być sama.
- Poradzę sobie, jedź...
- To chociaż zadzwonię po dziewczyny - rzekł zatroskanym głosem. Skinęłam głową, a on obrócił się i miał już wychodzić.
-Max? - spytałam. Spojrzał na mnie pytająco, a ja bez słów podeszłam i go przytuliłam. Zaskoczony po chwili odwzajemnił uścisk.
- Trzymaj się i obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego. Przyślę dziewczyny - powiedział i pocałował mnie w czoło, jak starszy brat. Przytaknęłam. Kiedy wyszedł głęboko odetchnęłam, usiadłam na kanapie i patrzyłam pustymi oczami w przestrzeń. Znów rozmyślałam nad wszystkim i niczym dopóki nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Ja, Kat i Alex rozsiadłyśmy się na fotelu. Wszystkie byłyśmy rozmazane nadal w sukienkach, w których byłyśmy na imprezie. Nie zwróciłyśmy nawet uwagi na to. Siedziałyśmy przez chwilę w milczeniu, po czym pierwsza odezwała się Alex.
- Kupiłam w aptece test.... boję się go zrobić - powiedziała i wyciągnęła z torebki małe podłużne pudełeczko.
- Wiesz dobrze, że jeśli okaże się, że jesteś w ciąży, będziesz mogła liczyć na naszą pomoc - stwierdziła Kate. Alex popatrzyła na nas z wątpliwością i pobiegła do łazienki. W tym czasie Druga przyjaciółka widząc mój stan przybliżyła się do mnie i mocno uściskała kładąc podbródek na mojej głowie. Małe kropelki spadały na podłogę. Mi już chyba zabrakło łez.
- Wierzę, że wyjdzie z tego. Nie chciałby żebyś się załamała. Nie mógłby patrzeć jak płaczesz - powiedziała cicho Kate nie zmieniając pozycji. (dobra...mam skojarzenia xD)
- Jedźmy do szpitala. Nie zniosę dłużej tego siedzenia bezczynnie o użalania się.
- Ale co zrobisz? Nic, tu czy w szpitalu. Będzie tak samo.
- Nie będzie! W szpitalu będę miała tą świadomość, że jestem przy nim. Proszę...
- Dobrze. Jak tylko Alex wró.... - Kate nie skończyła zdania, bo zobaczyłyśmy idącą w naszą stronę Alexandrę z miną jakby zobaczyła ducha.
- Dziewczyny... co oznaczają dwie kreski?
- O kurwa.. - wyrwało się Kat - No nic! Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem! Po tym wszystkim powiesz Tom'owi całą prawdę, a teraz jedziemy do szpitala. - powiedziała i poszła do samochodu pomagając mi wsiąść. Po dziesięciu minutach byłyśmy na miejscu. Nie zważając na nic wybiegłam z samochodu i z impetem otworzyłam drzwi kliniki. Szłam korytarzami aż zobaczyłam pięciu zdenerwowanych chłopaków chodzących w tę i we w tę. Dziewczyny ledwo za mną nadążały.
- Co wy tu robicie? - spytał Jay.
- Serca długo w klatce nie potrzymasz - stwierdziła Alex.
- Zadzwoniłem po jego rodzinę. Jess powiedziała, ze postarają się być jak najszybciej.
- Co będzie jeśli on...
- Nawet o tym nie myśl! - przestrzegł mnie Seev. Wszyscy byliśmy przemęczeni. Usiedliśmy na kanapie i rozmawialiśmy. Ponure przemyślenia. Co by było gdyby. Na pewno bym mu przebaczyła, powiedziała, że wszystko się ułoży i że zaczniemy od nowa. Jak zawsze. Tandetne obietnice. Alex nieśmiało zerkała na Toma. Nie mogąc tego znieść wzięłam ją za rękę i zaprowadziłam tak daleko, żeby nikt nas nie słyszał.
- Powiedz mu. Wiem, że się boisz, ale Tom nie jest typem, który cię wyklnie i powie, że nie ma z Tobą nic wspólnego - pocieszałam ją.
- Nie chcę na niego zwalić całe to brzemię. Jeszcze teraz. To nie jest czas na kolejną zmianę, jak on będzie się czuł?
- Powiedz mu. Teraz. Tobie też jest ciężko, przecież to widzę.
- Powiem mu jak będzie wiadomo co z Nathan'em.
- Jak chcesz - stwierdziłam i razem poszłyśmy do reszty. Po dziesięciu minutach z sali wyszedł jeden z lekarzy. Wszyscy na jego widok gwałtownie poderwali się z miejsc.
- Co z nim? - odezwał się Tom.
- Żyje - to jedno słowo wystarczyło by wywołać we mnie falę przeróżnych uczuć począwszy od miłości przez ulgę aż po strach.
- Czy możemy go zobaczyć? - spytałam.
- Jeszcze się nie wybudził, ale w późniejszym czasie jak najbardziej - skinęliśmy głowami. Widać, że wszystkim ulżyło. Alex postanowiła powiedzieć Tom'owi o ciąży. Na początku był zszokowany i przerażony, ale po chwili uśmiechnął się i z uczuciem pocałował dziewczynę. Po trzech godzinach zostaliśmy powiadomieni o przebudzeni chłopaka. Pierwsza, jak na skrzydłach pobiegłam do sali.
- Cześć! Przepraszam cię za wszystko, wybaczam ci, będzie dobrze zobaczysz! Jak się czujesz? - zasypywałam go masą pytań. On patrzył się na mnie jakby widział mnie po raz pierwszy.
- Nath?
- Kim jesteś? Gdzie ja w ogóle jestem? Gdzie mama? I Jessica? O co chodzi? - wydawał się zdezorientowany. Nie wierzyłam własnym uszom.
- To ja... Kayla... twoja dziewczyna.. nie pamiętasz mnie?
- Nie.. wybacz... ale możemy się poznać! - uśmiechnął się lekko żeby mnie uspokoić.
- Nie... po prostu.. zapomnij, że tu byłam, że istnieję - powiedziałam ze szlochem i wybiegłam. Nie mogłam uwierzyć, że o mnie zapomniał. Jak się później okazało ma zanik pamięci od momentu castingu na członka The Wanted. Chłopaków też nie poznawał. Postanowiłam, że tez zapomnę, że wrócę do normalnego życia jakby nic się nie stało. W końcu kończę dzisiaj 18 lat....

________________________________________________________________

Zapomniałam o notce! O.O Przepraszam, że tak dłuugo! nie chciałam, po prostu żeby napisać rozdział trzeba mieć wenę..... a ja nie mam jej .. Już dziewczyny chciały żebym zakończyła to opo, ale one nie wiedzą jak to jest bo nie piszą. I mam to w dupie, będę pisała jak chcę i kiedy chcę! x
No  to ded dla mojej Just <3 ona we mnie jako jedyna nie zwątpiła x
I dla Kingi! Ona będzie wiedziała! x nie mogę się doczekać tego nowego opowiadania ;) trzymam kciuki x
To byłoby tyle.. Jeszcze raz.. PRZEPRASZAM! i zniżam poziom do 8 komów ;) taki prezent! x To ja się odmeldowuję! x Paaa x

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 17.

Sobota nadeszła bardzo szybko. Zaczęłam już pomagać Kate w przygotowaniach. Dwa dni temu byłyśmy na zakupach. Tak więc teraz wystarczyło tylko ogarnąć dom i się przebrać, umalować...
- Kate rusz tą dupę ! Mamy tylko dwie godziny, a jeszcze trzeba się przygotować! - poganiałam przyjaciółkę.
- Dobra...czekaj tylko jeszcze jedzenie, picie i bedzie okey - stwierdziła nalewając ... hmm.. mam nadzieję, że to coś bezalkoholowego. Tak, rodzice Katelyn jak najbardziej zgodzili się na imprezę. Mieszkają w ... można to nazwać willą. Tak, więc rodzice Kate wyjechali na trzy dni nad jezioro w związku z czym ich kochana córeczka właśnie przygotowuje się do imprezy.
Kiedy wszystko było gotowe, przyszła kolej na nas. Ja ubrałam się w nową czarną sukienkę i tego samego koloru buty. Kate postawiła na róż, ale buty też miała czarne. Pomalowałyśmy się i pofalowałyśmy włosy zostawiając je rozpuszczone. Efekt końcowy był oszałamiający. Jakieś piętnaście minut później zaczęli się schodzić goście. Pierwsza przyszła Alex....z Tomem. Wyglądała przepieknie. Miała na sobie turkusową sukienkę i srebrne szpilki. Potem weszła..jakaś połowa uczniów ze szkoły.
- Jak mogłaś zaprosić tu Jonie ... i Emily ?! - spytałam Kat po wejściu tej drugiej. Em ubrała złoto-czarną kieckę i buty z ćwiekami.
- Oj.. bo pewnie nikt by nie przyszedł.. - stwierdziła.
- Weź daj spokój ... - powiedziałam, kiedy zobaczyłam resztę chłopaków. Od razu odwróciłam wzrok. W sumie, to czym ja się przejmuję. Postanowiłam wrzucić na luz. Szłam w stronę stołu z piciem, kiedy ktoś pociągnął mnie za rękę. Okazało się, że to Alex. Wbiegłyśmy do łazienki, a ta od razu zaczęła wymiotować. Pobiegłam po jakieś tabsy i wodę. Połknęła je popijając płynem.
- Ja od kilku dni tak mam. Nie wiem co się dzieje. Nie jadłam nic niezdrowego - powiedziała płacząc.
- Może jesteś chora - zastanawiałam się.
- Nie to nie to. Chociaż muszę ci się do czegoś przyznać, ale nie mów nikomu! Kate powiem sama w najbliższym czasie.
- No powiesz wreszcie o co chodzi?! - traciłam już cierpliwość.
- Bo ja.....przespałam się z Tomem - powiedziała skruszona.
- Że CO?! - nie mogłam uwierzyć własnym uszom. - A...no wiesz... użyliście..no wiesz...?
- Tak ... ale pękła.
- CO?! dobra, nie chcę wiedzieć szczegółów..ale..co z Emily? - spytałam.
- Zerwali. Tom w końcu zobaczył jaka ona naprawdę jest.
- No dobra, ale tak szybko znalazł nową?! To jest podejrzane! Nie chcę, żeby cię wykorzystał i żebyś potem cierpiała.... - stwierdziłam po czym ją przytuliłam.
- Nie...on jest wspaniały...wobec mnie, ale wiesz... martwi mnie to....że mogę być w ciąży.
- Boże, masz dopiero 17 lat! Nie możesz zajść w ciążę!
- Wiem... i nie wiem co zrobię, jeśli to okaże się prawdą. Mam nadzieję, że jednak nie - powiedziała z nutką nadziei w głosie.
- Nawet jeśli....to wiesz, że możesz na mnie i Kate liczyć - powiedziałam, po czym kolejny raz ją uściskałam. W końcu wyszłyśmy z toalety do salonu. Tam impreza już się ostro zaczęła. Przeszłyśmy w głąb, by poszukać Kate. Zastałyśmy ją rozmawiającą z Cristiano.
- Cześć! Szukałem cię - zaczął rozmowę.
- Jak miło. Możesz nas zostawić na chwilę same? - spytałam. Niechętnie się zgodził i odszedł. Spojrzałam znacząco na Alex. Ta poprosiła, byśmy znalazły cichsze miejsce.
- Ale o co chodzi?! - dopytywała się Kat. W końcu dotarłyśmy do jej pokoju.
- Mogłybyśmy przełożyć tą rozmowę na inny termin? - prosiła Alex.
- Nie! Mów! - rozkazałam.
- CO JEST GRANE?! - Kate patrzyła na nas jak na idiotki.
- No...tak się składa....prawdopodobnie jestem w ciąży.
- CO?! Z kim?! -  Oczy przyjaciółki wyszły z orbit.
- Prawdopodobnie z Tomem, ale ej! Jest impreza! Nie myślmy teraz o tym...
- Dobra, chodźmy...później będziemy się martwić - stwierdziłam, po czym weszłyśmy do obszernego salonu, gdzie impreza już się zaczęła. Kuzyn Kate, Patrick, jest DJ'em, więc muzyka była zapewniona, a goście....jak widać świetnie się bawili. Więc dołączyłyśmy do wszystkich i zaczęłyśmy tańczyć.
Po dwóch godzinach i paru drinkach rozluźniłam się i tańczyłam z kim popadnie. Nawet David się napatoczył, ale on też był już wstawiony. Jakoś po 22 Patrick włączył niezły remix. Wszyscy zaczęli tańczyć. Większość w parach. Emily tańczyła z Tomem, Alex z Cristiano, Kate z Max'em, a ja sama. Nuciłam sobie, kiedy ktoś położył ręce na moich biodrach. Obróciłam się, a za mną stał Nath. No to było przewidywalne.
- Cooooo chcesz? - spytałam zataczając się. Przesadziłam trochę....
- Remix naszej piosenki. Zatańczysz? - spytał.
- Przecież my nie mamy żadnej wspólnej piosenki....
- Chodziło mi, że to piosenka The Wanted.
- Czekaj! Kojarzę gości...
- Lepszym wyjściem będzie odprowadzenie cię do domu - stwierdził.
- Ale ja chcę zostać! Świetnie się bawię! Po za tym już nie jesteśmy razem, więc co się mną.......już wiem! Ty jesteś w The Wanted! - powiedziałam opierając się o niego. - Daj autograf! Albo nie....daj koszulkę!
- Na serio jesteś nawalona. Chodź do domu. Twoi rodzice są?
- Nie....wracają w poniedziałek.
- Masz szczęście. Kate! Idziemy do domu.
- Co?! Razem?! - wytrzeszczyła oczy, po czym zobaczyła w jakim jestem stanie. - O mój Boże! Może ja ją zabiorę...
- Proszę... ja to chcę zrobić - powiedział błagalnym tonem. Patrzała na niego przez chwilę i kiwnęła głową. Wziął mnie pod pachę i wyszliśmy. Samochodem zawiózł mnie pod dom. Otworzył drzwi i zaniósł na rękach do domu, jako że byłam już pół przytomna. Pokazałam gdzie są klucze, on je wziął otworzył drzwi, położył mnie na kanapie i przykrył kocem po czym poszedł do kuchni po szklankę wody i jakieś tabletki przeciwbólowe. Kiedy zniknął za drzwiami ja się od razu odkopałam. Nie lubię leżeć pod kocem. Zastanawiałam się po co w ogóle mi pomógł. Mógł przecież w ogóle nie zwracać na mnie uwagi na imprezie. Dlaczego chciał tańczyć? Nie chciałam do niego wracać. Sam jest sobie winien. 
Po jakichś pięciu minutach wrócił z piciem i tabletkami. Wzięłam to od niego. 
- Przepraszam.... - zaczął.
- Słuchaj... chciałabym przeprowadzić tą rozmowę na trzeźwo - stwierdziłam.
- Ale powiedz tylko czy jest sens siedzenia tu i lamentowania żebyś wróciła.
- Hmm... nie. Nie ma sensu. Proszę cię.... jesteśmy jeszcze młodzi! To dopiero początek.... znajdziesz kogoś lepszego.
- Nie wiem. Może.... zobaczymy - stwierdził i usiadł na fotelu koło mnie. - Aczkolwiek, jak mógłbym zapomnieć...
- Dobra, czuję się jak w operze mydlanej. Może kiedyś będzie jeszcze ta szansa, ale na razie nie. To za szybko - powiedziałam. Skinął głową.
- Nawet jeśli, to i tak dla mnie jesteś tą jedyną - powiedział, po czym pocałował mnie po raz ostatni i wyszedł. Po pięciu minutach usłyszałam huk. W dupie miałam czy się przewrócę, czy nie. Czy jestem pijana, czy nie. Wybiegłam na drogę a jakieś 30 metrów dalej stał samochód, a na szosie ktoś leżał. Ciszę rozdarł mój krzyk.  Podbiegłam do samochodu i uklękłam obok leżącego i krwawiącego Nath'a. 
- Ja.... nie chciałem! Boże! - krzyczał kierowca.
- Dzwoń po karetkę idioto! - wrzeszczałam szlochając. Sprawdziłam jego puls. Nadal żył. Po jakich 10 minutach przyjechała karetka na sygnale. 
- Mogę jechać z nim? - spytałam.
- A jesteś kimś z rodziny?
- Jestem.......jego przyjaciółką - powiedziałam cała zapłakana.
- Wybacz. Zabieramy tylko członków rodziny - stwierdził sanitariusz i wszedł do ambulansu.
- Ja cię mogę zabrać - powiedział kierowca samochodu, który potrącił Nathan'a. Skinęłam głową i już po chwili pędziliśmy do szpitala. Tam zabrali go od razu na blok operacyjny. Zadzwoniłam po Kate, Alex i chłopaków. Byli już w drodze. Niecierpliwie chodziłam z jednego końca korytarza na drugi, żeby dowiedzieć się czy przeżyje. Z tego co powiedzieli sanitariusze, miał marne szanse. Na samą myśl o tym zjechałam po ścianie i rozpłakałam się na dobre.
_______________________________________________________________

No i jest! Znów przerwa... znów przepraszam ;c Co do rdz to się nie wypowiem na ten temat... 
Dedyk dla Just ! <3 siostro czekam na eposię dorównujacą mojej ;D Dla Emili . wiem, że miało być inaczej... dla Kornelii ! Czekam na werdykt czy bd nocka u mnie :D Dla zająca - ivy <3 dla wszystkich czytających ! for Chelsea ! Love ya girl xx To byłoby wszystko! Wiecie, że was kocham <3
                                                                                                                 
                                                                                                                             ~LSD <3

A i jeszcze jedno !!!! CZYTASZ = KOMENTUJESZ xd Nie ma nic za darmo ! :D <3

środa, 11 lipca 2012

Rozdział 16.

Weszliśmy do stołówki i zasiedliśmy do naszej wspólnej ławki. Tak, od niedawna zaczęłyśmy, znaczy ja, Alex i Kate, jeść razem z chłopakami. Głównie to rozmawiamy tylko my, a chłopaki przysłuchują się naszym rozmowom. Tak było i teraz.
- Taaa.. wiesz, że ostatnio Vicky powiedziała, że mam grube uda? - żaliła się Alex.
- Hmm.. straszne ... - stwierdziła Kate ze znudzoną miną.
- Dzięki za wsparcie.
- Oj dajcie już spokój. Nie mamy ciekawszych tematów?! - spytałam.
- Na przykład, że jest nowy w szkole, który ostatnio mnie o ciebie pytał?- powiedziała nieśmiało  Alex.
- CO?! - zakrztusiłam się moją kanapką i spojrzałam na równie jak ja zaskoczonego... taa.. teraz już ponurego Natha. - Przeszła mi ochota na jedzenie, Max chcesz moją kanapkę?
Chłopak jedzący już swoją drugą, popatrzył na mnie jak na idiotkę, potem na moją ledwo nadgryzioną kanapkę, wzruszył ramionami i odebrał mi jedzenie.
- Co to za nowy? - zaciekawiła się Al.
- Podobno jest z Włoch ! - powiedziała uradowana Cat. - Ma na imię Cristiano ! Czyż nie uroczo?
- Taak.. aż mi się rzygać ch....
- No hej ! - przywitał się głos za mną. Wszyscy byli mocno zdumieni bo nikt jak dotąd, no dobra oprócz naszej trójki się nie dosiadał do tego stolika. Tak, jednak nieznajoma osoba przysiadła się obok Natha z taką siłą, że ja zostałam zepchnięta z ławki.
- KUR.....! - zaczęłam powoli wstając. Nikt mi nie podał ręki . Nikt mi nie pomógł. Wszyscy byli oszołomieni, ale przecież mogli pomóc !
- Dzieki za pomoc... - powiedziałam wkurzona i wyszłam ze stołówki. Rozjuszona myślalam, że ktoś pójdzie za mną. Spojrzałam w okienko drzwi, ale oni dalej tam siedzieli, co więcej Jonie, która okazała się tą nieznajomą osobą, kleiła się do Nathana. Tak, miałam dość. Ruszyłam smutna i wściekła w kierunku swojej szafki. Otworzyłam i wrzuciłam do niej książki. Z trzaskiem ją zamknęłam, odwróciłam się i na kogoś wpadłam. Spojrzałam w górę i zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka. Był opalony, wyższy ode mnie. Miał czarne włosy i czekoladowe oczy. Przez to zaskoczenie zapomniałam języka w gębie.
- Prze...przepraszam! - zaczęłam się jąkać.
- Nic się nie stało! Hej, jestem Cristiano ! - przedstawił się i podał mi rękę.
- Kayla - uśmiechnęłam się i uścisnęłam dłoń. W tym momencie zadzwonił dzwonek na ostatnią lekcję.
- Odprowadzić cię? - spytał nieśmiało.
-...emm.. do klasy? Jasne! - błysnęłam kłami i ruszyliśmy do pomieszczenia, w którym miałam fizykę.
- Dzięki, eee.. może zobaczymy się później ?
- Jasne! Odprowadzę cię do domu okej?
- Dobra. - powiedziałam i usiadłam do swojej ławki. Po chwili przyszła Kate ze skruszoną miną. Coś do mnie mówiła, ale odwróciłam się i jej nie słuchałam. Caly czas myślałam o zajściu w stołówce. Czemu nikt się mną nie interesuje? Czemu Nath nie poszedł za mną. Choćby spytać, czy wszystko w porządku! No i dobra! Ja też będę bezinteresowna! Phi!
- Jutro napiszecie test, który stanowi połowę waszej oceny rocznej - powiedziała nagle pani, co mnie ocudziło. Połowę! Z fizyki ! Nie zdam ! Muszę iść na jakieś korki.
Moje rozmyślania przerwał dzwonek. Przed klasą czekał już Cris. Tak, miałam mały plan co do niego. Nie chciałam go wykorzystać, jest naprawdę mily i fajny. Po prostu, zresztą przecież mogę się kolegować z kim chcę! Tak więc szliśmy korytarzami aż w końcu wyszliśmy z budynku. Przemierzaliśmy alejki wokół szkoły. Nigdzie nikogo znajomego nie widziałam. Szliśmy ulicą w kierunku mojego domu. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Naprawdę się dogadywaliśmy. Dochodziliśmy właśnie pod moją chatę, kiedy spostrzegłam tam  ... tak, będzie zadyma. Do tego jeszcze Cristiano trzymał mnie w pasie.
- Odpierdol się od niej ! - powiedział wkurzony Nathan.
- Hej! Bez takich! On nic nie robi! To tobie jak zwykle odbija! - stwierdziłam też mocno wzburzona.
- Co? O co ci znowu chodzi. Ja się nie prowadzam z laskami kiedy jestem z tobą. Przynajmniej jestem wierny.
- To ja już sobie pójdę - mruknął cicho Cris i zaczął się wycofywać, ale my już na to nie zwracaliśmy uwagi.
- Masz jakiś prolem? To tylko kolega, to już nie mogę się z nikim kolegować?
- Możesz ale nie w ten sposób!
- Jaki znowu sposób! Ty jakoś pozwoliłeś swojej Jonie zepchnąć mnie i nawet nie spytałeś się czy wszystko w porządku. Po prostu tam siedziałeś, jakby mnie nie było!
- Chciałem iść ale ona mnie kurczowo trzymała!
- Człowieku! Ty nie jesteś chucherkiem, żebyś nie mógł wyrwać się dziewczynie. A może nie chciałeś?! - zaczęłam prowadzić dochodzenie.
- Chciałem! I się wyrwałem, ale kiedy pobiegłem za tobą, nigdzię cię nie widziałem!
- Żle szukałeś... a ja źle znalazłam.
- Co? Mogłabyś nie mówić szyfrem?!
- Jprdl. chodzi mi o to, że... zawsze się czepiasz każdego do kogo powiem choćby cześć!
- Wybacz, ale nie chcę, żeby moja dziewczyna gadała z innymi chłopakami.
- Boże, posłuchaj co mówisz! I co teraz?! Zamkniesz mnie w jakieś klatce dla ptaków i będziesz karmił zdechłymi myszami?!
- A żebyś wiedziała!
- Nie... ja ci powiem co teraz. Teraz każdy pójdzie w swoim kierunku i zapomni o tym co było. Mam tego dość! Jeśli nie chcesz chociaż uszanować tego, że mogę się kumplować z kim chcę to po prostu odejdź - powiedziałam podniesionym tonem. Nie czekałam na jego odpowiedź. Odwróciłam się i weszłam do domu.
Rzuciłam klucze gdzieś w kąt, zrobiłam sobie obiad z tego co było w lodówce i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor, rozłożyłam się na kanapie i przerzucałam kanały. W końcu zadzwonił do mnie telefon. Niechętnie odebrałam.
- Czego?!
- Miłe przywitanie. Co jest? - spytała Kate. Oczywiście opowiediałam jej wszystko a ona zaczęła mnie pocieszać.
- Dobra. A po co tak naprawdę zadzwoniłaś? - zadałam pytanie.
- No bo... chodzi o to, że robię w następną sobotę impreze, chciałam żebyś przyszła i....pomogła mi trochę.
- Nie wiem. Nie mam ochoty.
- Daj spokój! Do soboty ci przejdzie! Zobaczysz!
-  No dobra. W sumie, przydałoby się trochę zabawić.
- Okej to przyjdziesz tak 2 godziny przed żeby mi pomóc?
- Dobra, przyjdę - powiedziałam z niechęcią.
- To super! Może chcesz żebym przyszła? - spytała.
- Możesz przyjść. Pomożesz mi się ogarnąć - stwierdziłam.
- Dobrze! zaraz będę! - powiedziała i się rozłączyła. Po jakiś 10 minutach przyszła i siedziałysmy w salonie i gadałyśmy. W końcu namówiłam ją, żeby u mnie spała. Więc tak o 2.40 poszłyśmy do łóżek. Byłau mnie cały weekend. Jakoś lepiej mi się zrobiło. W końcu nastał poniedziałek i trzeba iść do szkoły. Ten tydzień szybko mi minął. Więcej czasu spedzałam z dziewczynami i zaprzyjaźniłam się z Cristiano, choć wiedziałam, że on chce czegoś więcej. W pierwszy dzień w stołówce jadłam sama, ale potem dziewczyny też sie przerzuciły na mój stolik przepraszając chłopaków. Unikałam wzroku Nathana i odsunęlam się trochę od chłopaków. Jonie się bardzo tym cieszyła i zawsze próbowała się do nich dosiąść, ale chłopaki ją wyganiali. A na każdej przerwie starała być blisko Natha. Powoli, wielkimi krokami zbliżała się sobota, więc trzeba było się przygotować. Postanowiłam pójść na małe zakupy, więc zadzwoniłam po Kate i Alex i razem wybrałyśmy się na miasto.
______________________________________________________________

Tak, wiem, była długa przerwa, ale mówiłam, że do końca miesiąca będzie! xd No i jest! Nie będę zanudzać was zbędną gadaniną.. Dedyk dla Just! Skarbie czekam na epopeję xx dla żony Myii . x Dla Ivy x dziękuję za nasze rozmowy x dla Nicely x Kocham cię xx i dla wszystkich, którzy to czytają i tak długo czekali na ten rdz xx




wtorek, 5 czerwca 2012

Opow. na polski autorstwa LovelyDream & Myii

Tak więc chcę wam przedstawić krótkie opowiadanko, które napisałam z pomocą mojej ukochanej żony --> Myii ! ;D Wiąże się to troszeczkę z The Wanted, dlatego chcę to tu napisać xd I od razu przepraszam Myieczko, że schrzaniłam zakończenie!! ;( xx O i jak chcecie to komentujcie, ale pamiętajcie też o poprzednim rdz bo jest 7 komów a ma być 11 ! xx
______________________________________________________________________
                                        " Młodość - to czas oszołomień,
                                          Gdy się za słońce bierze jeden promień" 
                                                                                      ~Jan Sztaudynger

Wszystko zaczęło się pewnego dnia w Londynie, ale zacznę trochę wcześniej. Pozpoczęłam naukę w nowej szkole. Przeprowadziliśmy się z Opola do deszczowej stolicy Wielkiej Brytanii od razu, kiedy dostałam dowód osobisty.
Przeprowadzka nie była łatwa, a pożegnanie z przyjaciółmi bardzo bolesne. Dom, dużą i piękną budowlę mogłam uznać za jedyny plus przeprowadzki. Mówienie po angielsku nie sprawiało mi kłopotu, jednak to nie to samo, co język ojczysty, którym postanowiliśmy porozumiewać się w domu.
Pierwszy dzień w szkole był najgorszy, gdyż ludzie patrzyli na mnie, jak na kosmitkę. Niektórzy stali się uciążliwi swoją dociekliwością. Wreszcie zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy.
- To jest wasza nowa koleżanka, Ania Baryłko - przedstawił mnie nauczyciel.
- Możecie mówić na mnie Ann - uśmiechnęłam się.
- Proszę, zajmij miejsce - zachęcił mnie. Rozejrzałam się po klasie i jedyne wolne miejsce było obok uśmiechniętego chłopaka z grzywką na bok. ( taaa.. wzór Nathana xd ) Usiadłam i się przywitałam:
- Cześć... - zaczęłam.
- Hej, jestem James Parker (wiem! musiałam pozmieniać, bo by mnie wyśmiali xd) - przedstawił się. Spojrzałam na niego. Miał na sobie białą  koszulkę z flagą Wielkiej Brytanii, ciemne jeansy i granatową marynarkę z podwiniętymi rękawami. Na szyi wisiały mu łańcuszki. Kiedy zerknął na mnie ze zdziwieniem zielono-niebieskimi oczami, przeszył mnie dziwny dreszcz. Zrozumiałam też, że obserwuję go zbyt długo i z otwartą buzią. Odwróciłam wzrok, który po chwili spuściłam na zeszyt. Kątem oka dostrzegłam błysk jego zębów. Nie ukrywam, spodobał mi się. Po dzwonku wyszłam z klasy i zderzyłam się z jakąś dziewczyną. Z rąk wypadły mi notatki.
- Jak idziesz?! - nakrzyczała na mnie blond włosa piękność.
- Wybacz, nie zauważyłam cię - powiedziałam, a ona zmierzyła mnie wzrokiem i odeszła ze swoją świtą. James (Nath xd) podszedł do mnie i pomógł zebrać rzeczy.
- Nie przejmuj się Kelsey, ona jest taka dla wszystkich - wyjaśnił podając mi plik kartek.
- Daj spokój! Gdybym się martwiła, już dawno by mnie tu nie było - stwierdziłam, a on zaczął się śmiać. Nigdy nie słyszałam tak cudownego śmiechu ( no co ty?! weź wyobraź sobie połączenie śmiechu Natha i Toma!) Po chwili wymieniliśmy się numerami i poszliśmy razem na stołówkę. Dowiedziałam się o nim wielu rzeczy, że np. gra na pianinie i świetnie śpiewa, a nawet pisze własne piosenki. Tak się zaczęło. Mijały dni, tygodnie. Nic się nie działo, a ja zdążyłam pokochać to miejsce. Do pewnego czasu. Sądziłam, że mój pierwszy chłopak będzie ostatnim. Snułam plany. Akurat szłam przez park i zobaczyłam Jamesa i Michelle, jedną z przyjaciółek Kels. Podsłuchałam kawałek rozmowy.
- A co na to Ann ? - pytała.
- Nie dowie się - mruknął Jamie. Byłam oszołomiona. Niewiele myśląc podeszłam i spoliczkowałam go.
- Ej! Ale to ...
- Nawet nie kończ ! - krzyknęłam i uciekłam.
  Do tej pory go unikam, choć teraz jest mi wszystko jedno. Uczę się na błędach. Nie wiem czemu od razu pomyślałam, że to ten jedyny. To właśnie młodość, czas oszołomień. Tak to jest, gdy za słońce bierze się jeden promień.

piątek, 25 maja 2012

Info.

Okej .. to zawieszam mojego bloga na okres bliżej/dalej nieokreślony z przyczyn ... bez komentarza .. no dobra.. mam szlaban tak więc zawieszam do odwołania . Oceny, a chcę, żeby #WW wypaliło żono tak więc...

PS : Podziękujcie mojej mamie!

~Wasza LSD xx

wtorek, 15 maja 2012

Rozdział 15.


Po przedostatniej lekcji szłam korytarzem w poszukiwaniu kogoś znajomego. I aż stanęłam wryta. Moim oczom ukazał się Tom całujący z...Emily! Popatrzyłam na nich. Uch. Wolę nie opisywać tego zajścia. Z dreszczem niepokoju poszłam dalej. Stanęłam przed oknem i gapiłam się ślepo w to co za oknem myśląc o całym tym zajściu, kiedy ktoś złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się i poczułam znajome, cudowne perfumy. Odwróciłam się i w tym momencie telefon zawibrował mi w kieszeni. Westchnęłam głośno i wyjęłam aparat. Przeczytałam wiadomość od mamy:
„ Skarbie jedziemy z tatą na tydzień w delegację. Mam nadzieję, że jesteś na tyle dorosła, że poradzisz sobie bez nas. Zostawiliśmy ci pieniądze na jedzenie i masz po szkole wracać do domu! Kochamy Cię! Mama i Tata xx „
Uśmiechnęłam się do ekraniku mojego LG i podstawiłam go pod nos Nath`owi.
- To sie wspaniale składa, bo od razu po lekcjach jedziesz ze mną do naszego domu.
- To świetnie! Jeszcze nigdy tam nie .... zaraz.. a co z moim autem?! – spanikowałam.
- Matko. Jak ty się łatwo denerwujesz. Chłopaki już go odstawili do domu – odruchowo spojrzałam w stronę parkingu. Rzeczywiście nie było go w miejscu, w którym go zostawiłam. – I wiesz co. Muszę ci kiedyś kupić lepsze auto.
- Nie mów tak! Ja kocham to auto! – na te słowa się zaśmiał.
- W każdym razie po tej lekcji mi nigdzie nie uciekaj – uśmiechnął się. – I tak bym cię znalazł.
- Phi! No niech będzie – błysnęłam zębami. – Nie mogę się doczekać – powiedziałam przytuliłam go i poszłam na lekcje. Uch ! Nudy ! Ogólnie nauka mi nie wchodzi, a i tak mam dobre stopnie. Po tej lekcji poszłam na parking. Rozglądałam się aż w końcu znalazłam czarne auto marki Audi i machającego do mnie chłopaka. Przy jego pomocy wsiadłam do auta. W środku był nowocześnie wyposażony. Manualna skrzynia biegów, radio, dziewczyna w hawajskim stroju na desce rozdzielczej. Kiwająca się do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu.. i nawet chwyty na kubki! Nath jechał trochę szybciej niż a znaku dozwolonej prędkości. Co ja gadam! Dużo szybciej! Podjechaliśmy pod wielki dom. Nie była to jednak willa. Po prostu duży, ładny, biały dom. Wyszłam, a moim paczadłom ukazał się piękny i zadbany ogród. Stałabym tak zachwycając się gdyby nie głos Nathana, który wyrwał mnie z myśli. Poszłam za nim do dębowych drzwi. Weszliśmy na lajcie i przeszliśmy przez korytarz do salonu gdzie była cała gromadka i dwie dziewczyny. Jednej nie znałam. Siedziała teraz na skórzanej kanapie obok Jay`a, przytulając się do niego z przyjaznym uśmiechem na ustach. Natomiast po drugiej stronie, obok Toma, siedział nie kto inny, tylko Emily. Zmierzyłam ją wzrokiem z miną „Are You Fuckin` Kidding Me?” i popatrzałam zła na Toma. On jakby nie miał pojęcia o co chodzi przyszedł się przywitać.
- Cześć! Miło cię tu w końcu gościć! Kurcze...nie mam pojęcia czemu młody cię wcześniej nie przyprowadził – powiedział zdziwiony.
- Hej – zwróciłam się do niego jak i do wszystkich. – Nie było kiedy, ale wiesz...no jestem!
- I świetnie! – zwrócił się Max. – A to jest Nelly, dziewczyna Jay`a – powiedział wskazując na wysoką szatynkę. – No i dziewczynę Toma chyba znasz...
- Dziewczynę?! – wybuchłam.
- No tak...wy..chyba się nie lubicie. Trzeba to zmienić – stwierdził niewzruszony Tom.
- Och nie! Lubimy się! Prawda Kay, skarbie? – Tym razem głos zabrała Em.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy się lubiły – powiedziałam zimno.
- Oj przestań! Trzeba zakopać topór wojenny! – powiedziała przyjaźnie i na dodatek mnie przytuliła, a ja po chwili się odsunęłam i westchnęłam.
- Nie sądzę żeby wyszło mi to na dobre.
- Nie marudź! – powiedział Nath. Reszta wieczoru minęła całkiem spokojnie. Do 22 siedziałam u chłopaków. Zdążyłam się zaprzyjaźnić z Nells. Kiedy zorientowałam się, że jest już późna godzina zaczęłam się zbierać. Pożegnałam się z wszystkimi <taa..z nią też..> i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i Nathan odwiózł mnie do domu. Wielkiego pożegnania nie było. Zwykły całus i cya! Gdy tylko weszłam do domu, samochód odjechał. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kolację. Potem obejrzałam coś w telewizji i poszłam się wykąpać. Później weszłam do łóżka i włączyłam laptop. Sprawdziłam twitter, facebook itp. Po pewnym czasie zadzwonił telefon. Wiadomość. Sprawdziłam i czytając zamarłam.
„Wiesz...jednak pomyliłem się. Przemyślałem wszystko i jednak zasługuję na kogoś lepszego. Kogoś..sławniejszego. Nie nadajesz się. Skończmy lepiej tę  znajomość. Udawajmy jakbyśmy się nie znali. Nath.”
Że kurde co?! Nie rozumiem o co chodzi! Przecież...
Byłam totalnie załamana. Nie wiedziałam co robić. Rozryczałam się na dobre. Było mi smutno i źle. Skompromitowałam się. Jak mógł..! Jednak się myliłam. Po chwili rozpacz ustąpiła miejsca wściekłości. Miałam ochotę roztrzaskać telefon, ale nie.. wzięłam go do ręki i wybrałam numer Nathana. Po jakiś pięciu sygnałach odebrał. Nawet nie dałam mu dojść do głosu.
- Ty parszywa świnio! Jak mogłeś! Jednak się myliłam co do ciebie. Nie jesteś inny! Jesteś taki sam jak te cholerne zakłamane gwiazdy, które lecą tylko na kasę!
- Ale..
- Teraz mi tu się będziesz wypierał! Nie chcę cię znać, rozumiesz! Zostaw mnie w spokoju i nie odzywaj więcej do mnie! Masz czego chciałeś! To koniec! – rozłączyłam się zanim zdążył coś powiedzieć. Rzuciłam komórką na drugą stronę łóżka, przyciągnęłam kolana do brody. Schowałam w nich twarz i znów zaczęłam płakać. Miałam huśtawkę nastrojów.  Postanowiłam się wziąć w garść. Położyłam się i po długich męczarniach w końcu zasnęłam.
Miałam ochotę zostać w domu. Chociaż to i tak ostatni dzień, bo piątek. Niechętnie wygramoliłam się z łóżka. Było po szóstej więc umyłam głowę i poszłam się ubrać. Postawiłam na zwykłe jeansy, bluzkę z napisem „ I hate maths” . Założyłam czarne adidasy i uczesałam włosy w boczny warkocz. Wyglądałam zwyczajnie i o to chodziło.  Założyłam torbę na ramię i zeszłam. W domu było cicho. Zjadłam płatki, wzięłam klucze i wyszłam. Zamknęłam dom i wsiadłam do auta. Po kilkunastu minutach dojechałam do szkoły. Nie zwracając uwagi na nikogo wbiegłam do budynku. Schowałam plecak do szafki. Od razu podeszłam do Kate żebym nie była sama. Potem doszła Alex. No to opowiedziałam im wszystko. Tylko tym razem się nie rozpłakałam. Byłam po prostu wściekła! Dziewczyny zaczęły mnie pocieszać. Po dzwonku Nath chciał mnie złapać ale szybko uciekłam do klasy. Musiałam się chować. Nie miałam ochoty prowadzić konwersacji. Jednak nie udało mi się to. Po pierwszej lekcji, kiedy stałam z przyjaciółkami podszedł do nas i odwrócił mnie żeby mi spojrzeć w oczy.
- O co ci chodzi? – spytał zdezorientowany.
- O co chodzi?! No nie udawaj idioty! Chociaż i tak nim jesteś!
- Co?! Chociaż daj mi wyjaśnić!
- Tu nie ma nic do wyjaśniania! Chociaż dobra... chcę posłuchać co masz do powiedzenia.
- Nie rozumiem co jest grane! Przecież nic nie zrobiłem! Po co była ta cała wiązanka?! – spytał już na maksa zdezorientowany.
- Nie wiesz... nie rozumiesz! A może to przywróci ci pamięć! – powiedziałam pokazując mu wiadomość. Właściwie to sama nie wiem po co to zrobiłam, ale....
- Ale to nie ja!! Czekaj... w tym czasie co została wysłana ta wiadomość ja brałem prysznic, a telefon zostawiłem na stoliku w salonie!
- Zaraz.. co?! A kto był jeszcze u was w domu?
- No Tom! No i Emily – powiedział powoli rozumiejąc.
- Tak! Brawo dla niej! – powiedziałam wkurzona. Po chwili zrozumiałam, że niesłusznie oskarżałam Nathana o to. Spojrzałam na niego. – Ja...
- Już okej.. nie gniewam się... wiadomo czemu tak pomyślałaś.
- Ale nie rozumiem dlaczego Tom z nią jest!
- Przy nim jest dobra. Dlatego on tego nie widzi. Nie mam pojęcia jak wybić mu ją z głowy. Poczekamy, zobaczymy.
- Ale cholera! Ja..na serio myślałam...
- Że jestem złajdaczały? Dzięki !
- Nie głupku! – walnęłam go. – Po raz kolejny się myliłam. To u mnie norma. – stwierdziłam.
- Ale zajście wyjaśnione? – przytaknęłam. – No to nie ma o czym mówić! Chodź, bo dzwonek. – uśmiechnęłam się i wsunęłam pod jego ramię i poszliśmy pod klasę gdzie miałam lekcję.
______________________________________________________________________

Tak wiem! Dawno nie było i w ogóle. Ale jeśli czytaliście info to mam usprawiedliwienie! Dedyk dla....Emili! To na pewno! Bez niej nie byłoby rdz! No i jej słowa "The Wanted są lepsi od One Direction" żeby nie urazić Directionerów nic do 1D nie mam, ale wolę The Wanted dlatego kocham ją za to! ; *
I kolejny dla Just! Kocham cię wiesz? xx
No i jeszcze dla Ivy ! Mój zajączek! Taka masakra, że masakra! xx
Ach i oczywiście dla wszystkich czytających! Kocham was! xx

sobota, 12 maja 2012

Parę informacji ...

Tak więc... Chcę ogłosić, że teraz rozdziały będą tak co tydzień, co dwa tygodnie.. z racji tego, że po prostu nie mam czasu ich pisać ; / mogłabym dzisiaj napisać, bo mam pomysły, ale po prostu nie mogę.. Dziewczyny przychodzą i jeszcze muszę sprzątać -,- To raczej wszystko ! A i przepraszam Just.. już się nie bd mieszać.
      + Łączę się w bólu z @AlbaTheWanted <twitter> ; * I know how it feels to lose your pet! I love you and know that I'm with you! xx                                                     Wasza LSD <3