niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 14.


Poniedziałek...i znowu szkoła. Wytrzymać nie można! Chociaż plus taki, że chodzę do tej samej.. Obudziłam się w świetnym humorze.  Poszłam zrobić poranną toaletę. Potem stanęłam przed szafą. Hmm... co by tu włożyć. Zdecydowałam się na białe leginsy bluzka zawiązywana z tyłu o niebieskim kolorze w kwiatki i na to białe bolerko. <tak jestem dzisiaj ubrana ;D> Włosy uczesałam w wysoki kucyk. Pościeliłam łóżko, chwyciłam torbę i zbiegłam po schodach na dół. Usiadłam do stołu. Mama spojrzała na mnie z ukosa.
- Dla kogo tak się wystroiłaś? – spytała podejrzliwie.
- Dla samej siebie! – powiedziałam bez zastanowienia.
- Na pewno? Coś ci nie wierzę – rzekła.
- Nie ubiorę się przecież do szkoły w worek i stare szmaty! – powiedziałam kończąc śniadanie.
- Ale wiesz, że jeśli powód jest inny to lepiej żeby tata o tym nie wiedział. Jesteś prawie dorosła. Nie mam prawa ci niczego zabraniać – ucałowała mnie w czoło. – Dlatego też nie rozumiem taty. Ale wiesz jaki on jest. A teraz idź, bo się spóźnisz! – powiedziała, a ja ją przytuliłam, założyłam Conversy i wyszłam. Wsiadłam do auta i ruszyłam. Jak zwykle na drodze nic się nie działo. Gloucester jest naprawdę spokojną miejscowością. W każdym razie dzielnice, przez które przejeżdżam. Dotarłam do szkoły i zaparkowałam. Weszłam i od razu podeszłam do Kate.
- Hej! – powiedziałam i pocałowałyśmy się w policzek. W POLICZEK! Bez zbędnych przemyśleń dzieci! – Jak tam?
- U mnie same nudy, ale ty?! Czytałam artykuł! Ale żeś się ustatkowała! Chodzić z gwiazdą! No wiesz!
- Nie nie wiem! I to kłamstwo! Ja z nim nie chodzę...to było jednorazowe i przez przypadek!
- Ale chciałabyś prawda?
- Tego nie powiedziałam! – prawie krzyknęłam z wyrzutem. Wtedy na szczęście przyszła do nas Alex.
- Hej!  widzę, że atmosfera napieta i wiem o co chodzi - powiedziała. - To może ja się nie będę na ten temat już odzywać.
- Jedna mądra! Ten idiota co zrobił to zdjęcie nie wiedział co naprawdę się działo! - wypaliłam.
- A co się działo? - spytały chórem przyjaciółki.
- No właśnie nic! - krzyknęłam, przewróciłam oczami, obróciłam się żeby odejść, ale wpadłam na kogoś.
Spojrzałam  górę i zobaczyłam uhahaną buźkę Nath`a.  Na ten widok moja twarz się rozjaśniła.
- Mogę ją porwać? - spytał dziewczyn. One pokiwały głową.
- Nie mam nic do stracenia... i tak miałam już iść - powiedziałam i ruszyłam przed siebie.
- Zły humor? - spytał.
- A żebyś wiedział! - powiedziałam z wyrzutem. - Wszyscy mnie osądzają.......a nie ważne.
- Ach, już rozumiem. Ale chciałem cię o coś zapytać - przystanął. Spojrzał mi w oczy i spytał - Pójdziesz dzisiaj ze mną do kina? - spytał niepewnie.
- To...randka? - zapytałam spokojnie. W duchu skakałam z radości.
- Jeśli się zgodzisz - rzekł. Uśmiechnęłam się.
- Hm...z przyjemnością - zgodziłam się. A jeszcze przed chwila droczyłam się z dziewczynami o.... ale to nie ma teraz znaczenia. - O której?
- Przyjade po ciebie o 18 zgoda?
- Jasne - uśmiechnęłam się. - Poczekaj! Jest jeden mały problem. Może spotkajmy  się na miejscu?
- Okej. Jak ci pasuje - powiedział zdziwiony, ale po chwili jego usta znów ukształtowaly sie w podkówkę. - Dobra ja musze iść - wskazał na machających do nas chłopaków.
- Na serio musisz mnie kiedyś osobiscie z nimi poznać. Tak wiesz. Przy kawie i w ogóle.
- Haha. Przyjdzie czas to ich poznasz, zobaczysz - powiedział i odszedł. Wtedy zadzwonił dzwonek. weszłam do klasy na lekcję. Popatrzyłam po klasie. Znalazłam kątem oka Kate. Usiadłam obok niej i się zamyśliłam. Potem "obudził" mnie dzwonek. Wyszłam i podeszłąm do okna. Dziewczyny razem ze mną. Zaczęłyśmy gadać o głupotach i po chwili zapomniałam o tym całym artykule. Dzień minął nadzwyczaj spokojnie. Po tych wszystkich nieszczęsnyh lekcjach wróciłam do domu. Teraz trzeba obmyślić plan.
- Mamo! Idę dzisiaj do Kate na noc - powiedziałam. 
- Przecież jutro idziesz do szkoły - stwierdziła podejrzliwie.
- Wiem, chcemy się pouczyć i obgadać parę spraw - puściłam do niej oko.
- Aha! Dobrze, o której wychodzisz?
- Tak o 17.30 i jutro wrócę do domu po szkole - powiedziałam jedząc obiad.
- Nie ma sprawy - usmiechnęła się porozumiewawczo. Skończyłam jeść i poiegłam na górę. Było pięć po szesnastej. Znając mnie to bedę się szykować z cztery godziny. Wyszło mi to nawet szybko. Po godzinie przebierania ubrałam się w czerwoną sukienkę, do tego czarne bolerko i tego samego koloru szpilki. Założyłam też biżuterię. Umalowałam się. Zrobiłam "smokey eye", pomalowałam usta i skropiłam się perfumami. W pół do osiemnastej byłam gotowa. Po cichaczu zeszłam na dół, czając się żeby mnie rodzice nie zauważyli. Dobiegłam, jak ninja, do drzwi. Krzyknęłam "Wychodzę!" i je zatrzasnęłam. Szybko podbiegłam do auta i ruszyłam. Piętnaście minut później byłam już przed jej domem. Otworzyła drzwi i zachwycała się moim wyglądem. Wyjasniłam żeby mnie kryła jakby rodzice dzwonili. Niechętnie się zgodziła. Pożegnałam się widząc, że zostało mi tyko piętnaście minut. Ruszyłam w stronę kina. Punktualnie o osiemnastej weszłam do budynku. Szukałam wzrokiem towarzysza, ale go nie widziałam. Po chwili ktoś zasłonił mi oczy. Obróciłam się i zobaczyłam Nath`a.
- To na jaki film idziemy? - spytałam.
- A na jaki chcesz iść ?
- Hmmm... " Porwanie " ! Z Taylorem Lautnerem! Podobno świetny!
- Tak. A bohater nazywa się Nathan Harper...dobrze jak chcesz to możemy iść - rzekł i poszliśmy.  Po prawie dwóch godzinach filmu wyszlismy z kina. Nath zaproponował żebyśmy przeszli się po parku.
- Musze Cię o coś zapytać. Nie chciałem żebyś do tej pory się poznała z chłopakami, bo oni potrafia powiedzieć za dużo, a chciałbym sam i osobiście tą sprawę załatwić.
- Ale jaką?
- Kaylo, wiem ile miałaś przez to przykrości, ale nie moge przestać o Tobie myśleć - złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy. - Czy zostaniesz moją dziewczyną? - spytał. Świat zawirował, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- Och! O matko! Tak! - powiedziałam usmiechając się. On zbliżył się do mnie i namiętnie pocałował. Teraz nie zważałam na nic. Znów ktoś mógł nam zrobić zdjęcie, ale tej chwili nikt nie mógł popsuć. Teraz te wszystkie zmartwienia miałam głeboko w...... no właśnie. Po chwili oderwlismy się od siebie żeby zaczerpnąć powietrza. Przechadzalism się po parku i rozmawialiśmy o wszystkim. O zainteresowaniach, muzyce, zespole. W końcu odwiózł mnie do Kate. Pożegnaliśmy się, przy okazji wymieniliśmy się numerami telefonów. Poszłam do Kat. Wszystko jej opowiedziałam i w podekscytowaniu zasnęłyśmy.
Nazajutrz w świetnych humorach wybrałyśmy się do szkoły. Znalazłyśmy Alex i zaczęłyśmy rozmawiać. Na drugiej przerwie podszedł do mnie Nathan i poprosił żebym pojechała z nim dzisiaj do domu chłopaków żebyśmy się poznali bliżej. Zgodziłam się. Kate zaczęła opowiadać mi jaki to Max jest świetny! Z kolei wydaje mi się, że Alex wpadł w oko Tom. Poszłyśmy razem na lekcję. Znów nuda. Przebolałam kolejne czterdzieści pięć minut. Wychodziłam z klasy i raptownie się zatrzymałam. Przede mna stały Emily i Cornelle.
- O! Czyli jednak zostałaś w Gloucester! Hmm.. ciekawe kto dał znać prasie o tym całym zajściu?
- No przecież ty - odezwała się Cornelle. - No przecież poszłaś tam z Davidem i zrobiłas to zdjęcie, a potem dałaś znać prasie, nie pamiętasz?
- Zamknij się idiotko! - nakrzyczała na nią Em. - Z kim ja sie kumpluję?! Bezmózgowcu ona miała nie wiedzieć!
- Ahaa... - powiedziała zmieszana Cornelle.
- Czyli to ty?! - wściekłam się. - W sumie to mogłam się tego spodziewać! Jesteś okropna!
- Pacz na siebie. Obracasz się koło niego pewnie tylko dla sławy.
- Nie jestem tobą! - wykrzyczałam jej w twarz i chciałam odejść, ale złapała mnie wymanicurowaną ręką.
- Nie pozwalaj sobie! Pamiętaj kto tu rządzi! - Powiedziała, pstryknęła palcami i razem z przyjaciółką odeszła. Ha! Kto tu rządzi. Na pewno nie ona! Szłam korytarzem i wszyscy mi zaczęli mówić " cześć " itp. Nawet ci, których nie znałam. To robiło się dziwne.
_____________________________________________________________________


I jest ! macie swoją upragnioną scenę! Dedyk dla Mrs. Cullen; *** Do jutra skarbie!; *
A wam kochani czytelnicy dziękuję za czytanie tego przesłodzonego opowiadania! Dziękuję za ilość wejść no i komentarze! ; * Kocham was! < 3
~LSD<3

czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 13.


Oczy prawie wyszły mi z orbit. Mama spojrzała na mnie ze zdziwieniem i przewróciła stronę, na której widniało nasze zdjęcie. Teraz mama miała jeszcze gorszy wyraz twarzy niż ja. Pogrążyła się w lekturze i z każdą chwilą jej oczy robiły się coraz większe. Po skończeniu czytania zapadłą niezręczna cisza, którą po chwili przerwała mama drżącym głosem:
- Co to ma być? – spytała.
- Ja...ja nie..- zaczęłam się plątać.
- Dave ! – no pięknie. Będzie rozróba. Tata zszedł na dół zawiązując krawat. – Spójrz! – powiedziała do niego i pokazała mu papier. Po przeczytaniu tata spojrzał na mnie z wyrzutem.
- No dobrze.. miałaś się przyswoić z otoczeniem, ale bez przesady ! I do tego jeszcze jest sławny! Kay tak nie może być! Zabraniam ci się z nim spotykać! – spojrzał jeszcze raz na zdjęcie. – nie to za mało. Jutro stąd wyjeżdżamy! – powiedział z bólem.
- Co?! Ale czemu? Przecież ta plotka się zaraz rozpłynie! Po co się od razu przenosić! Kiedy ja już się przyzwyczaiłam do tego miejsca, kiedy znalazłam tu ludzi, na których mi zależy, nie chodzi mi wyłącznie o niego! – wskazałam na zdjęcie. – Wy mi to zabieracie ! Dziękuję wam! – krzyknęłam i pobiegłam do pokoju. Od razu zadzwoniłam do Kate i opowiedziałam jej wszystko. Ona również się rozpłakała i próbowała znaleźć jakiś powód żebym została. Jednak niczego sensownego nie wymyśliła. No pięknie. Mam mało czasu. Mama weszła do mojego pokoju i kazała mi się już zacząć pakować, bo tata zarządził, że wyjeżdżamy z samego rana. A ja nadal nie wiedziałam dlaczego. Naprawdę chciałam tu zostać. Mimo tych przykrości, które zdążyły mnie spotkać przywiązałam się do tego miejsca i ludzi, którzy tu mieszkają. Bezradna rzuciłam się na łóżko. Wtedy zadzwoniła do mnie Alex. Pewnie Kate jej powiedziała, ale nie chciałam z nikim teraz rozmawiać. Postanowiłam się wziąć w garść. Muszę sobie wyprosić jeszcze jeden dzień! Zeszłam na dół i poprosiłam o jeszcze jeden dzień. Użyłam argumentów typu” muszę sie z wszystkimi w szkole pożegnać i odebrać papiery” niechętnie się zgodzili, ale pod warunkiem, że od razu po szkole wyjeżdżamy. Nie wiem po co.. to jest idiotyczne.. czyżby ich duma była ważniejsza? Ale to śmieszne. Powlokłam się do łazienki. Umyłam i przebrałam się po czym weszłam do łóżka. Przez co najmniej dwie godziny nie mogłam zasnąć i wierciłam się po łóżku. Wreszcie po długich męczarniach zmorzył mnie sen.
Och! Oczywiście wstałam po siódmej i zaczęłam się ubierać. Chciałam coś wykombinować. Musiałam coś wykombinować. Nawet nie zastanawiałam się kto mógł mi takie coś zrobić. Ubrałam białą sukienkę w kwiatki, do tego bolerko tego samego koloru i szpilki. Przeczesałam się i pofalowałam włosy. Lekko się podmalowałam i byłam gotowa. Chwyciłam torbę i wybiegłam na dwór. Szybko wsiadłam do samochodu i wyjechałam. Nie odzywałam się do rodziców. Miałam ich serdecznie dość. Po jakże szybkiej jeździe zaparkowałam auto i pobiegłam do szkoły. Tam znalazłam Alex. Ona zawsze wcześnie przychodziła do szkoły. Wyjaśniłam jej wszystkie okoliczności, a ona już miała się rozpłakać, ale powiedziałam, że możliwe iż mam plan. Tak naprawdę nie chciałam, żeby mi się tu rozryczała. Po piętnastu minutach zobaczyłam wchodzącego do szkoły Natha. Od razu do mnie podszedł i zaczął się tłumaczyć...
- Ja nie wiem jak i skąd, ale zobaczysz.. wkrótce to ucichnie. Nie martw się. Jakoś przez to...
- Nathan, ja wyjeżdżam – powiedziałam przez łzy. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Przez to?! – zapytał.
- Tak... rodzice zobaczyli artykuł. Wkurzyli się. Ja nie wiem co teraz mam zrobić! – powiedziałam bezradnie. On przez chwilę gapił się na podłogę aż w końcu na mnie spojrzał. Tak! Już widziałam żarówkę nad jego głową.
- Już wiem! – prawie krzyknął i gdzieś pobiegł. Ja stałam tam na środku w osłupieniu i patrzyłam na miejsce, w którym zniknął. Po dłuższej chwili przyszedł już uśmiechnięty.
- Załatwione. Nigdzie się nie wyprowadzasz.
- Ale jak to?!
- Mam swoje tajniki – powiedział z uśmiechem.
- O matko! – miałam ochotę skakać z radości. Ale nie wiem czy rodzice to przełkną. Od razu pobiegłam do dziewczyn i wszystko powiedziałam. One również były zachwycone tą wiadomością. Czas w szkole bardzo szybko mi zleciał. Wróciłam do domu, w którym już czekali na mnie rodzice.
- Kay – powiedziała mama na wejściu. – Możesz się rozpakować. Zostajemy tu. – widząc moją pytającą minę westchnęła i wyjaśniła. – Tata dostał ofertę nie do odrzucenia. Pracuje w innej firmie za trzy razy taką pensję jaką miał przedtem. – powiedziała zrezygnowana i pokazała na papiery. Rozradowana ucałowałam rodziców i pobiegłam rozpakować się. Wieczór spędziliśmy w rodzinnym gronie opowiadając o nowej pracy taty i o tym co dzieje się u mnie w szkole. Ten dzień był naprawdę stresujący, ale dzięki pewnej osobie zakończył się happy end`em.
________________________________________________________________________

Takie to bez ładu i składu... i w ogóle nudny, ale że obiecałam 11 komów = rozdział .. to jest ! ;] No i do tego moja BF 2 dni na niego czekała ! ;) Okey.. dedyk dla wszystkich, którzy to czytają. że im paczadła nie wypadają! To ostatnie zdanie dla wariatki ! ;D ona wie czemu ! moja poetka ! ;*  

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 12.


On prowadził a ja siedziałam obok, nadal płakałam. Nie potrafiłam do siebie dojść, ale ta cisza była nieznośna. Musiałam ją przerwać.
- Dokąd jedziemy? – zapytałam po chwili. Cóż za genialne pytanie. Brawo inteligencie !
- Zobaczysz, jak dojedziemy – taa.. nie takiej odpowiedzi chciałam.
- Jak sobie chcesz. I...ee.. zdaję sobie sprawę, że to już chyba setny raz, ale dzięki.
- Za co ?! – wydawał się zaskoczony.
- No za to, że jako jedyny się za mną wstawiłeś. Ja wiem, że jestem ofiarą losu, jestem nowa, do kitu, moje życie to pasmo niepowodzeń, a....
- Oj cicho już bądź !
- Dobra, dobra – matko, nie wiedziałam, że pan Nerwy ze Stali podnosi głos! Nieźle... Do końca trasy się nie odzywałam. Zerknęłam na kierowcę. Miał ciemne jeansy z opuszczonym krokiem, do tego białą bluzkę z flagą UK, na to miał bluzę z kapturem do tego biało czarne trampki i wisiorki na szyi. Och zapomniałabym o białej bejsbolówce ze splecionymi w siebie literkami NY. Wszystko to wyglądało...nieziemsko!
Wjechaliśmy w leśną dróżkę. Nie znałam tutejszych okolic więc gdyby coś się stało nie mogłabym gdzie iść po pomoc. Chciałam zapamiętać jak najwięcej więc rozglądałam się wszędzie. Wreszcie zaparkował samochód i wysiadł. Zrobiłam to samo, a moim oczom ukazało się przezroczyste duże jezioro. Piękny widok.
- Chodź – przerwał moje rozmyślania Nath. Poszliśmy jakieś piętnaście metrów dalej i usiedliśmy na ławeczce.
- Już wszystko okej? Oni tak zawsze i ja...
- Jasne, wszystko jest git. Jakoś mnie to nie powinno zdziwić, ale puściły mi nerwy i tak wyszło – powiedziałam spuszczając wzrok i patrząc na......och to może ja z powrotem wezmę oczy ku górze. Za dziwne widoki tam na dole. Znowu popatrzyłam na jezioro. Słońce odbijało się w tafli wody. Nagle zaczęło wydawać mi się, że ktoś nas obserwuje. Spojrzałam wkoło, ale nic nie zobaczyłam. Wtedy coś mi się przypomniało.
- Ej.. grasz na jakimś instrumencie? – spytałam po chwili. Mój towarzysz był naprawdę zaskoczony tym pytaniem. Bez słowa poszedł do auta. Ja pierniczę, wiem że to głupie, ale przez chwilę myślałam, że sobie pojedzie. On natomiast otworzył bagażnik i zaczął tam szperać. Po dwóch minutach wrócił z...gitarą akustyczną.. no bo przecież nie elektryczną ! gdzie by tu miał gniazdko, żeby ją podłączyć! Ja to jestem łeb.. przysiadł się do mnie i coś grał. Popatrzył mi w oczy i zaczął śpiewać:
Give me a little chance to show you what I've learned
I will explain the circumstance in which I have returned
Cause I can't forget you, lose or reject you
Now that I've found our love is real
I won't negate you, force or complicate you
That is the way that I feel

We will go on like the moon and the sun
Revolving around the earth
Cos I can't forget you, lose or reject you
Now that I've found our love is real
I try to accept you, love and protect you
That is the way that I feel”
Patrzyłam na niego jak zaczarowana. To było...och ! I jeszcze ten tekst. Kiedy ostatnie odgłosy gitary ucichły łzy poleciały mi po oczach. Kolejny raz w tym dniu. Nath otarł je wierzchem dłoni. W końcu ogarnęłam się i zdobyłam na jakieś słowa.
- Wow! Naucz mnie grać na gitarze! – powiedziałam.
- Okej to chodź tu i weź gitarę – zrobiłam tak jak mi kazał. Usiadł za mną i poprowadził moją rękę. Jakieś dźwięki wydobyły się z gitary. Potem było już łatwiej. Może nie grałam tak jak profesjonalista, ale to i tak coś. Zawsze chciałam się nauczyć grać na gitarze i na klawiszach. Jedno z marzeń właśnie się spełnia! No nieźle ! Chciałam się obrócić i zapytać o coś, ale nie zdążyłam, bo nasze usta złączyły się w pocałunku. Najpierw był to taki lekki całus, ale kiedy Nathan zobaczył, że go odwzajemniam zaczął mnie łapczywiej całować. Zamknęłam oczy i poczułam fajerwerki, jak w teledysku Firework Katy Perry. Po jakichś pięciu minutach odsunęliśmy się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. Uśmiechnęłam się.
- A co to było? – zapytałam.
- Hmm.. przyjmijmy, że zapłata za krótką lekcję gry, okej? – zaśmiał się.
- No nie wiem...a lekcja nie kosztuje więcej? – spytałam.
- Masz rację – rzekł, odstawił gitarę na bok i wziął mnie na ręce.
- Co ty....? – nie zdążyłam dokończyć pytania bo znalazłam się pod wodą. Od razu się wynurzyłam. – Dzięki za taką zapłatę! – powiedziałam.
- Cała przyjemność po mojej stronie – powiedział ledwo powstrzymując śmiech. Wyszłam z wody niczego nie spodziewającego się wepchnęłam tam z całej siły. Tak! Bał się, że grzywka mu zmoknie! Haha ! Jeszcze czego! Wyszedł z wody i zaczął mnie ganiać po całej plaży. Nie jestem najszybsza, więc mnie w końcu złapał i przewrócił na piasek. Zaczęliśmy sie po nim tarzać. Nie mogliśmy tam ze śmiechu. Wreszcie wróciliśmy na ławeczkę. Podeszłam do telefonu. 18:45, jak ten czas szybko leci! Powiedziałam Nath`owi, że muszę spadać, więc wsiedliśmy i cały czas się śmiejąc wróciliśmy do domu, to znaczy on mnie podwiózł do mojego i pojechał dalej. Nawet nie wiem gdzie on mieszka!! Rodziców nadal nie było, więc wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi. Zrobiłam sobie kolację, po czym zjadłam i pobiegłam na górę. Włączyłam telewizor na Vivę, a tam. <Och, jakby nie paczeć zawsze w tej chwili to się dzieje> Nathan z jego bandą śpiewają Lightning ! Tak się tym jarałam, że w podskokach poszłam się umyć i położyłam się spać.
Piątek, nareszcie ! Ale znów w tej durnej szkole. Było po szóstej, więc w piżamie zeszłam na dół. Mama przeglądała właśnie jakąś gazetę, kiedy zobaczyłam na okładce moje i Nath`a jak się całujemy. Tytuł brzmiał „ Nowa dziewczyna słynnego gwiazdora?! Co na to fanki członka zespołu The Wanted?” Myślałam, że zemdleję jak to zobaczyłam. Tylko skąd oni mają to zdjęcie?
______________________________________________________________________

No więc... jest ! ha ! taki jakiś za słoodki! Trzeba to zmienić ! xd Okej dedyk oczywiście dla Emilci ! ; * Która dzielnie mnie wspiera i pomaga mi.. ależ.. co ja gadam ! hahah ale kocham nasze odpały na lekcjach ;D No i dedyk dla mej zacnej żony Myii ! Akcja #WW ; * Jesteś najzacniejszą osobą jaką zacna osoba może zacnie znać ;D No i dla wszystkich czytających ! Kocham was ;**

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 11.


Nie zdziwiłam się na jego widok. Zaskoczyło mnie tylko to, że tak późno przyszedł. Było już grubo po dwudziestej. Zaprosiłam go do środka. Zaproponowałam mu coś do picia i usiedliśmy razem w salonie. Pytał dlaczego jestem sama. Takie tam...bzdety. Zapytał też o zdrowie. Hmm.. ale zdawało mi się, że co innego leży mu na sumieniu.
- Eee.. więc. Hm.. mam problemy z francuskim. Mogłabyś mnie poduczyć? – spytał przeciągle.
- I to tylko dlatego tak długo się motałeś? Jasne, że pomogę! Dość dobrze znam francuski – odparłam.
- Nie wiesz jakie to dla mnie trudne !
-Taa.. domyślam się – uśmiechnęłam się. Tak sobie rozmawialiśmy aż w końcu zadzwoniła komórka Nath`a. Tak, chłopaki się za nim stęsknili...a tak na serio to musieli jechać na jakieś spotkanie, czy coś. Pożegnał się i wyszedł. Czułam się już całkiem nieźle. Pewnie rodzice będą mi jutro kazali już iść do szkoły. A chciałam sobie jeszcze poleżeć z dzień lub dwa...ewentualnie tydzień. No ale cóż. Poszłam się wykąpać. Ubrałam w piżamę, wskoczyłam do łóżka i usnęłam.
Rano obudziła mnie mama. Jednak musze iść do szkoły. No nie! Wstałam z ociąganiem. Kiedy mama tak paczyła co robię niechętnie postawiła warunek. Jeśli będę miała temperaturę powyżej 37 to zostaję. Poszłam zatem po termometr. Po piętnastu minutach zobaczyłam wynik, 36,7 nie no świetnie ! Mama się zaśmiała i wyszła zrobić mi śniadanie. Przyjrzałam się w lustrze. Matko Święta ! Jak ja wyglądam ! Przecież to karygodne ! Szybko wybrałam jasne rurki, długą i zwiewną bluzkę z nadrukiem „ Today, is your lucky day” Na to założyłam sweterek i się uczesałam. Postanowiłam zostawić moje włosy rozpuszczone. Zeszłam na dół i założyłam moje ulubione Conversy. Szybko zjadłam jajecznicę, pożegnałam się z rodzicami i wyszłam. Wzięłam klucze, ponieważ dzisiaj staruszków nie będzie w domu. Zasiadłam za kierownicą i ruszyłam.
W szkole wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli. Próbowałam poszukać Kate i Alex, ale przypomniałam sobie, że pojechały na konkurs matematyczny. No nic. Ruszyłam pod klasę, w której miałam lekcję. Cały czas ludzie się na mnie gapili. Do tego wszyscy trzymali jakieś kartki. Hmm.. postanowiłam to olać. Zadzwonił dzwonek, więc weszłam do klasy. Siedziałam z Jonie. Jeszcze tego brakowało. Cały czas mówiła jaki to Nath jest śliczny, śmieszny aż w końcu słyszałam tylko bla, bla, bla. Nauczyciela to już w ogóle nie ogarniałam. Stoi i tłumaczy coś grupce ludzi, z czego tylko jedna dziesiąta słucha, a reszt ma lepsze zajęcia do roboty. Jedno jest pewne. Nigdy nie zostanę nauczycielką!
Przebolałam dwie pierwsze lekcje. Potem była pora na lunch. Weszłam do środka i momentalnie wszyscy się zaczęli śmiać. Nic nie rozumiałam. Wtedy podeszła do mnie Emily. No pięknie. Popatrzyła na mnie.
- Cóż ! Świetnie wyszłaś na zdjęciu ! Powinnaś częściej to robić ! Tylko do tego się nadajesz – powiedziała z szyderczym uśmiechem. Przyszli do nas też Cornelle, Shane i taki David, chłopak Emily. A ja nadal nic nie rozumiałam. W końcu dziewczyna mnie oświeciła pokazując zdjęcie, które teraz trzymała cała szkoła. I znów wszyscy się zaczęli śmiać. Popatrzyłam na kartkę. Było tam moje zdjęcie. Znaczy moja twarz, i dorobione nagie ciało. To photoshop! Świat się dla mnie zatrzymał. Łzy stanęły w oczach, by po chwili spłynąć wartkim strumykiem po policzkach. Nie wiedziałam co mam zrobić. Gapiłam się tylko na to zdjęcie. Ludzie dalej się ze mnie śmiali. Usłyszałam tylko otwierane drzwi i z hukiem zamykane.
*Nathan*
Wszedłem z chłopakami do stołówki kiedy zobaczyłem, że wszyscy się śmieją. Na środku stała Kayla i Emily z jej bandą. Każdy trzymał jakąś kartkę, wtedy zobaczyłem, że Kay jest cała zapłakana. Wyrwałem komuś kartkę, a to co zobaczyłem doprowadziło mnie do niepohamowanej furii. Podszedłem do Shane`a, który śmiał się najbardziej i strzeliłem mu z pięści w mordę. Później zobaczyłem zbliżającą się do mnie rękę Davida, ale ją powstrzymałem i lekko wykręciłem.
- Jeszcze wam mało ?! – krzyknąłem. Podszedłem i przytuliłem zapłakaną dziewczynę.
*Kayla*
Nath dla mnie zrobił tyle zamieszania. Uderzył Shane`a i nawrzeszczał na wszystkich. Potem podszedł do mnie i przytulił. Zaczęłam wdychać jego męskie perfumy. Zakręciło mi się w głowie.
- Chodź – powiedział, otarł moje policzki z łez i wyszliśmy. Szliśmy korytarzem aż do wyjścia z budynku. Pomógł mi wsiąść do jego auta i ruszyliśmy. 
______________________________________________________________________


Przede wszystkim dedyk dla  mojej najlepszej BF ! Emili ! Od dziś jesteś moją niezastąpioną " doradczynią w sprawie opowiadań o The Wanted " To ona wymyśliła fabułę a ja przelałam to na papier ! Kocham cię, ale ty o tym wiesz ! 
Drugi dedyk dla mojej kochanej Just, która uważa, że ją maltretuję, a to nie prawda! ; ****
No cóż ! Komentujcie co o tym sądzicie! Jak coś to winę zwalamy na Emily ! ;D

środa, 18 kwietnia 2012

Rozdział 10.


Shane tak się zatoczył, że aż upadł na glebę. Przeciwnik stanął nad nim okrakiem i uderzył go z pięści w twarz. Ja stałam jak wryta przerażona i mocno zszokowana. Tymczasem leżący już się otrząsnął i też okładał pięściami....Nathan`a. Tarzali się po ziemi. Wtedy przybiegli chłopaki z The Wanted i paru osiłków Shane`a.
- Nath, uspokój się! – krzyczał Max utrzymując szarpiącego się chłopaka. Tak samo zachowywał się Shane.
- Jeśli jeszcze raz ją tkniesz, to pożałujesz! – powiedział wściekły Nathan.  W odpowiedzi pijany chłopak tylko się zaśmiał po czym jego koledzy zaprowadzili go w stronę innych napakowanych gości. Za to Nathan podszedł do mnie.
- Nic ci nie jest? – spytał i...objął mnie. O matko! Czyżby?!
- Nie, wszystko okej. Dziękuję ci – powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Nie ma sprawy. Powiedz mi jak to się stało – popatrzyłam wkoło, ale wszyscy się gdzieś ulotnili. Spojrzałam na niego błagalnie. – Okej, jak nie chcesz to nie musisz mówić.
- Dzięki. – uśmiechnęłam się. – Zastanawia mnie, dlaczego tak szybko zareagowałeś. Śledziłeś nas?
- Nie. Byłem po prostu w pobliżu – odparł.
- Jasne. Muszę już wracać, późno się zrobiło – powiedziałam patrząc na zegarek.
- Odwiozę cię do domu. O ile mi wiadomo mieszkasz na Royal Street, tak?
- Tak, ale...dobra nie wnikam.. – powiedziałam po czym ruszyłam za nim do auta. Po drodze powiedziałam dziewczynom, że wracam z Nath`em, a one oczywiście kazały mi jutro zdać relację. Taak. To się zacznie... Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy.
- Jeszcze raz chciałam ci podziękować za to, że mnie obroniłeś – zwróciłam się do niego.
- Szczerze, najchętniej urwałbym mu łeb – powiedział przez zaciśnięte zęby. Nie odzywałam się już więcej. Podjechaliśmy pod mój dom. Pożegnałam się i poszłam do mieszkania. Od razu wbiegłam po schodach do pokoju. Przebrałam się i zasnęłam. To był naprawdę męczący wieczór.
Rano obudziłam się z mocnym bólem głowy i gorączką. Rodzice oczywiście zabronili mi iść do szkoły. Zeszłam na dół z termometrem i usiadłam do stołu. Mama postawiła mi na stół jajecznicę. Popatrzyłam na nią z ukosa. Nie byłam głodna. Szczerze było mi nie dobrze. Pobiegłam do łazienki i zwróciłam to co do tej pory zjadłam. Mama spojrzała na mnie z przerażeniem. Podała mi herbatę miętową i jakieś tabletki.. ohyda. Poszłam z powrotem do łóżka. Wzięłam laptop i włączyłam Facebook. Lizzy zrobiła się dostępna i zaczęłyśmy ze sobą pisać. Opowiedziałam jej co się działo przez ostatnich kilka dni. Nie wspomniałam tylko o wczorajszym wieczorze. Napisałam, że jestem chora i dlatego nie poszłam do szkoły. Rozmawiałyśmy tak przez co najmniej dwie i pół godziny. Potem weszła mama dając mi coś do jedzenia i termometr. Wyszło 38,4.. matko. Ja rzadko choruję. Trzy godziny później przyszła do mnie Kate z lekcjami.
-Koszmarnie wyglądasz! – powiedziała na wejściu.
-Ciebie też miło widzieć! Coś nowego?
-Hmm.. Widziałam ostatnio Jonie klejącą się do Natha, ale cię pewnie to nie obchodzi...
-Że co ?! No chyba nie ! Ręce jej powyrywam! Znaczy....fakt nie obchodzi mnie to – zmieszałam się.
-Haha i pewnie to, że Nath o cb pytał też cię nie będzie obchodziło prawda? – uśmiechnęła się.
- Co mówił? – spytałam od razu.
- Hmm.. pytał się czemu ciebie w szkole nie ma. Potem jak mu powiedziałam, że jesteś chora zapytał o twoje zdrowie. Powiedziałam, żeby cię odwiedził i sam ocenił.
- Co mu powiedziałaś?! Replay proszę !! To on tu ma... nie.. nie przyjdzie.
- Cóż długo się zastanawiał nad tym co mu powiedziałam. Więc bądź przygotowana na wszystko! I przepisuj to ! – ponagliła mnie.
- O matko ! Zabiję cię! – powiedziałam i zaczęłam przepisywać. Po dwóch godzinach wszystko miałam przepisane. Pożegnałam się z Kate, po czym ona wyszła. Zeszłam na dół. Nikogo nie było. Rodzice pewnie do pracy na drugą zmianę poszli. Świetnie. Zostanę na noc sama w domu! Sięgnęłam po szklankę i napiłam się soku. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Świetnie! Jeszcze mi gościa z piłą brakuje! Niechętnie podeszłam do drzwi. Niestety nie posiadały one wizjera. Lekko otworzyłam i po chwili zobaczyłam Nath`a w całej swej okazałości...
_________________________________________________________________________________

No więc.. na początek chcę przeprosić za ta przerwę.. Miałam blokadę twórczą skarby! 
Ach.. i oczywiście na początek Ten rozdział, 10 rozdział ;O Dedykuję mojej kochanej Olusi G. <3 
Nie daje mi żyć na przerwach xd Ale i tak ją kocham ! No i dziękuję że czytacie to...coś. !
Co do rozdziału, to stworzony w męczarniach! Jakie nuuudy! Nie ! To grzech ! Ale cóż ja mogę poradzić ;)
Dziś miałam najszczęśliwszy dzień w życiu! Ach! Zapomniałabym!
                                            WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NATH! xx 
                                                Staruchu ty xd ale ja i tak cię kocham! xx
 + Tak nie może być ! Podwyżam ! 11 komentów = rozdział ! xd

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 9.


Nazajutrz szłam z Kat korytarzem, gdy podeszły do nas dwie dziewczyny. Jedną znam. Tylko teraz nie była blondyną, a brunetką.
    - Nie czaję jak można być taką wywłoką jak ty – powiedziała do mnie Emily.
    - Chodźmy – powiedziała do mnie cicho Kate, ale one zagrodziły nam drogę.
- Dokąd to?! Jeszcze nie skończyłyśmy! – powiedziała ta druga.
- Uspokój się Cornelio. Tak więc chyba nie myślisz sobie, że Shane jest z Tobą, bo jesteś ładna albo HA! Masz fajny charakter? Chce się z tobą tylko przespać, chyba, że już to zrobił.
- Oj zamknij się! A co ty możesz o tym wiedzieć?! – spytała do tej pory milcząca Kate.
- Znam go lepiej niż wy. Cóż zapewne jeszcze tego nie zrobił, więc hm.. powodzenia! – zarzuciły włosami i poszły w swoją stronę. Pha! Jeszcze czego?! Wkurzały mnie już.
- Chodź na lekcję – poganiała mnie Kate. Trzymałam się z dala od dziewczyn do czasu... Nadchodziła ostatnia lekcja i podszedł do mnie Shane.
- Chodź dzisiaj wieczorem z nami na ognisko! Cała szkoła będzie! – prosił mnie.
- On też? – wskazałam na Nath`a. No co?
- Jak wszyscy, to wszyscy. Ale chodź tam ze mną!
- Nie wiem. A gdzie to będzie? – spytałam.
- W lesie, ale przyjadę po ciebie, nie martw się – puścił do mnie oko. Zgodziłam się i poszłam na miejsce. Popatrzyłam na mojego sąsiada z ławki. Przez cały czas się do siebie nie odzywaliśmy. Nie wiem co się stało. Nie chciałam pierwsza się odzywać. Dlatego do końca lekcji tylko zerkaliśmy na siebie. Kiedy wychodziłam z klasy zderzyłam się z jakąś dziewczyną. Nie spotkałam się wcześniej z nią.. no parę razy widziałam na korytarzu. Była niska o miodowych włosach i błękitnych oczach. Popatrzyła na mnie z przerażeniem.
- O matko, przepraszam! Nie zauważyłam cię! – szeptała gorączkowo otrzepując się.
- Nic się nie stało. Jestem Kayla, a ty? – uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Mam na imię Alex. Ty chodzisz do I klasy, prawda? – przytaknęłam. – Ja też, mogłaś mnie nie zauważyć, bo zazwyczaj siedzę cicho. Mieszkasz na Royal Street?
- Tak! Ty też? – kiwnęła głową. – Chodź! Zawiozę cię do domu.
- A to nie będzie dla ciebie kłopot? Jeśli nie to chętnie ! – poszłyśmy razem na parking i ruszyłyśmy. Okazało się, że Alex jak chce to potrafi dużo mówić. Umówiłyśmy się też, że spotkamy się na ognisku. W domu zjadłam obiad i o dziwo rodzice się zgodzili, żebym poszła. Stwierdzili, że dobrze by było, gdybym wpasowała się w tłum. Jaasne... Tak więc pobiegłam do pokoju, żeby się przygotować. Wybrałam wygodne ubrania, czyli ciemne jeansowe rurki, biała tunika z flagą UK, do tego Conversy i czarną skurzaną kurtkę. Włosy związałam w wysoki kucyk. Dwie godziny później byłam już gotowa. Równo o 18 pod dom podjechał czarny van. Wsiadłam z przodu. Przywitałam się z Shane`m i odjechaliśmy. Trasa trwała jakieś 20 minut i była strasznie kręta. Na pewno sama nie trafiłabym do domu. Wyszliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę ognia. Tam, jak się okazało była cała szkoła. Szybko wzrokiem wyszukałam Alex i Kate gawędzące sobie w najlepsze. Powiedziałam mojemu towarzyszowi, że zaraz wracam i poszłam do dziewczyn. Wszędzie stało piwo, więc trochę mnie to przerażało. Rozmawiałyśmy sobie, kiedy zauważyłam na drugim końcu ogniska chłopaków z The Wanted. Szybko podbiegło do nich stado dziewczyn. Poczułam ukłucie zazdrości, ale w końcu co mnie to obchodzi? Nagle podszedł do mnie Shane. Poprosił żebyśmy się przeszli. Zgodziłam się. Szliśmy laskiem, kiedy zaczął rozmowę.
- Wiesz, muszę ci coś powiedzieć. Podobasz mi się. Zostaniesz moją dziewczyną? – spytał.
- Co?! Przestań, jesteś pijany – powiedziałam gdy się do mnie zbliżył, ale on już nie słuchał. Jedną ręką złapał mnie za pośladek, bo drugą unieruchomił mi ręce. Zaczął mnie gwałtownie całować. Bałam się, to było obrzydliwe. Bezradnie próbowałam się uwolnić. Był dla mnie za silny. Całował mnie coraz niżej i niżej. Wtem jakieś ręce wyłoniły się za moimi plecami i mocno popchnęły Shane`a, aż ten się zatoczył. Było za ciemno, bym zobaczyła twarz mojego wybawcy. Dostrzegłam tylko błysk w jego zielonych oczach.

No jest.. jakiś taki... ale jest; ) Dziękuję wszystkim czytelnikom; * Jesteście moim skarbem< 33
~Wasza LSD