wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 21.

Następnego dnia siedziałam na sofie w salonie i rozmyślałam, kiedy dołączył do mnie Max. Może nie był jednym z najbardziej ogarniętych w tym domu, ale miałam z nim najlepszy kontakt. Spojrzał na mnie pytająco.
- Rozmyślam jak moje życie się zmieniło przez zaledwie rok - stwierdziłam. Kiwnął tylko głową. - Wiesz... chciałabym wrócić do szkoły, skończyć ją. Tutaj. Ale wtedy rodzice będą wiedzieli, że jestem w mieście.
- Przyjdzie czas, że i tak będziesz musiała im to powiedzieć. Dwa lata wytrzymasz - uśmiechnął się. - Przynajmniej przypilnujesz też swojgo chłoptasia.
- Tak... w sumie masz rację. Niedlugo Wigilia. Wtedy im powiem - postanowiłam. - A już jutro pójdę do szkoły podpisać papiery...znowu. Tak... dyrektor na pewno ucieszy się na mój widok - stwierdziłam sarkastycznie.
- Grzeczna dziewczynka - powiedział ze śmiechem i mnie przytulił. Kate i Alex nie wiedziały, że wróciłam. Więc dowiedzą się dopiero jutro. Jeny jakie to wszystko skomplikowane. Jakaś masakra. Bez przyjaciół chyba nie wytrzymałabym psychicznie i rzuciła z najbliższego mostu...lub krawężnika. Bez przesady, nie jestem emo. Wtedy przypomniałam sobie pierwsze spotkanie z Kate, lekcję historii z Nath'em. Jak go zadręczałam o muzykę. Kiedy ta dziwka Emily zajęła moje miejsce, a chłopak był miły i mile ją spławił.  Pierwszy koncert i wejście na scenę, po tym jak to Chris niefortunnie przyjechał do Gloucester. I tak ten czas mijał i było coraz gorzej. Nie chcę nawet tego wspominać. za dużo mnie to kosztuje. Trudno jest mi zapomnieć o wszystkim. Porozmawiałam jeszcze chwilę z Max'em po czym zaczęliśmy oglądać jakiś film i zasnęłam. Poczułam jeszcze tylko jak ktoś mnie okrywa kocem i całkiem odpłynęłam.W sumie nigdy mi się nie zdarzało zasnąć w dzień. No cóż spałabym tak dalej gdyby nie lekkie muśnięcie mojego policzka. Chcąc nie chcąc otworzyłam jedno oko.
- Masz zamiar przespać cały dzień? - zaśmiał się Nath.
- Po ostatnich wydarzeniach i tych, które maja nastąpić? Zdecydowanie - stwierdziłam i otworzyłam drugie oko. Chłopak miał na sobie białą bluzkę z zielonym akcentem, na to skórzaną kurtkę, jeansy i białe buty.
- Wychodzisz gdzieś? - spytałam.
- Właściwie to wychodzimy - uśmiechnął się.
- Co?
- Słyszałem, że od jutra znów chodzisz do szkoły, więc pomyślałem, że przyda Ci się parę nowych ubrań.
- Ojej, ale... ja nie mam pieniędzy - powiedziałam smutno.
- Zapłacę za Ciebie - stwierdził stanowczo.
- Nie ma mowy.
- Nie marudź tylko idź się przebrać! O i najpierw gdzieś wstąpimy - wzruszyłam tylko ramionami i pobiegłam na górę. Postanowiłam włożyć szarą tunikę z napisem "Love and other drugs" czarne leginsy, czarne buty i także ubrałam skórzaną kurtkę. Zabrałam jeszcze szarą torebkę i ruszyłam na dół. Kiedy chłopak mnie zobaczył, otworzył usta z wrażenia.
- Już wiem dlaczego byliśmy razem.
- Dzięki - powiedziałam i trzepnęłam go w ramię. Nie, nie byliśmy aktualnie razem. Może i mieliśmy się ku sobie, ale jednak ja tego tak nie nazywałam. On również. Tak czy siak musiał mi najpierw zaufać... jeszcze raz. W każdym razie wyszłam z nim z domu i podeszliśmy do jego auta. Jak dżentelmen otworzył przede mną drzwi po czym sam zaraz znalazł się obok mnie w samochodzie. Najpierw mieliśmy jechać tam, gdzie miał załatwić jakąś sprawę. Dopiero po parunastu minutach zrozumiałam dokąd jedziemy i aż zamarłam.
- Nath, nie jedźmy tam, ja nie chcę - powiedziałam drżącym głosem.
- Im szybciej tym lepiej - stwierdził stanowczo.
- Nie jestem na to gotowa.
- Proszę Cię... nie chcę dłużej czekać.
- Ale ja się boję.
- Będę przy Tobie tak? - uśmiechnął się. Lekko kiwnęłam głową. Skręciliśmy w boczną alejkę i stanęliśmy przed wielkim domem. Niechętnie wyszłam z auta. Nath praktycznie siłą poprowadził mnie pod same drzwi. Zapukał i po minucie w drzwiach stanęła moja mama. Na mój widok najpierw znieruchomiała, a potem mocno mnie przytuliła.
- Kayla! Co ty tu robisz? Miałaś wrócić dopiero dzień przed świętami, ale to świetnie się składa! - I dopiero teraz spojrzała na chłopaka, który również się przywitał.
- Witaj... powróciła Ci już pamięć? - spytała mama z udawaną troską. - Wejdziecie? - zwróciła się do mnie.
- Ja tylko wpadłam, żeby Ci coś powiedzieć - powiedziałam powoli. - Chodzi o to, że zostaję to na stałe i kończę szkołę.
- To wspaniale! - ucieszyła się moja rodzicielka.
- Tak tylko jest pewien problem. Ja...już nie będę tu mieszkać. Aktualnie mieszkam z chłopakami - wskazałam na chłopaka obok.
- Co?! - mama nie dowierzała. - Jedna dziewczyna na pięciu chłopaków?! Jesteś tego pewna?! Jeny, ojciec dostaje zawału.
- Tak jestem pewna. Jestem także pełnoletnia i wiem co robię - ucałowałam ją w czoło. - Powinniście się cieszyć, że będziecie mnie mieli tutaj, blisko.
- No tak. W sumie to dobre wyjście - na jej twarzy znów zagościł uśmiech. - Więc jak? Wchodzicie?
- Przykro mi, ale mamy jeszcze parę spraw do załatwienia w mieście - wyręczył mnie Nath. Pożegnałam się z mamą i wróciliśmy do auta. Kamień spadł mi z serca. Tak się cieszyłam, że mam tą rozmowę już za sobą. Uśmiechnęłam się sama do siebie pod nosem. Wkrótce znaleźliśmy się w centrum miasta. Naprawdę nie zapuszczałam się tak daleko i nie wiedziałam, że Gloucester jest takie duże i takie malownicze! Stanęliśmy przed najbliższym i chyba najdroższym sklepem. Wysiadłam z pojazdu i podeszłam do okna. Ceny były kosmiczne!
- Nath nie ma mowy żebym tu coś kupiła - powiedziałam.
- Spokojnie! Wejdź, rozejrzyj się, mam pieniądze. Dzisiaj jest Twój dzień! Kupuj co tylko sobie zapragniesz! - chwilę się z nim sprzeczałam aż w końcu siłą wepchnął mnie do sklepu. Rozzłoszczona zaczęłam patrzeć na, chcąc nie chcąc przepiękne sukienki. Przechodząc dalej, obróciłam się  żeby zobaczyć gdzie się podział mój towarzysz i niechcący kogoś potrąciłam.
- Uważaj jak leziesz pokrako! - krzyknęła dziewczyna.
- Przepr..... - dopiero teraz zobaczyłam kto to jest i od razu cała zagotowałam się w środku. - Ohh.. jednak nie.
- O matko... jednak wróciłaś, a myślałam, że marzenia jednak się spełniają - stwierdziła z pogardą.
- Jak widzisz Twój koszmar powrócił i będzie Cię dręczył już do końca trzeciej klasy!
- Ohh! Czyli jednak wracasz! Tyle się działo... o mój Boże! Nathan! Tyle czasu Cię nie widziałam kochanie! Jak z Twoją pamięcią - zaszczebiotała i pobiegła do chłopaka stojącego obok kasy. Można powiedzieć, że on tak samo jak ja nie był zachwycony jej widokiem. Co więcej, jego mina była bezcenna gdy ją zobaczył.
- Ciebie nie zapomniałem ... a szkoda - dodał po cichu. Opowiadał mi kiedyś, że znał Emily już przed castingiem do zespołu. Byli razem, no ale w końcu Nath ogarnął jaka ona jest naprawdę. Dziewczyna zaczęła mu opowiadać co było w szkole pod jego nieobecność, gdyż iż, ponieważ dlatego że, on także wraca jutro do szkoły. Jednocześnie dotykała jego włosów, na co on nie reagował.. czekał aż się w końcu zamknie. Za to ja, mimo iż nie byliśmy razem zrobiłam się czerwona ze złości.
- Po pierwsze zamknij się już - przerwałam jej wyraźnie wściekła. Zdziwiona spojrzała na mnie. Zrzuciłam jej łapę z szyi chłopaka. - Po drugie byłabyś tak łaskawa i nie dotykała go?! Po trzecie mam dość Twojego szczebioczącego i wkurzającego głosu, więc weź w końcu Twój wymodelowany sexy tyłeczek i oddal się! Nie dość, że będę Cię znów musiała oglądać w szkole to jeszcze poza nią. Daj mi trochę przestrzeni i idź pod lampę czy coś! - Teraz wydawała się jeszcze bardziej zaskoczona i równie zła. Nathan patrzył na mnie z podziwem, ale nie zwracałam na to uwagi.  Pociągnęłam go za rękę i jak najszybciej wyszłam z pomieszczenia. Prowadziłam dalej, aż mnie w końcu zmusił do zatrzymania się.
- Jeeny nigdy.. odkąd pamiętam... nie widziałem Cię takiej złej i .. stanowczej - stwierdził.
- Możemy już iść? - spytałam.
- Jasne! - uśmiechnął się i weszliśmy do kolejnego, jak się potem okazało równie drogiego sklepu. Westchnęłam, ale po chwili zaczęłam przymierzać ubrania. Ostatecznie wynik zakupów wynosił cztery pary spodni, dwie sukienki, sześć T-shirtów, dwie pary legginsów, jeden full-cap (to zakupy Nath'a) dwie pary szpilek i jedne conversy. Szczerze mówiąc, podobał mi się ten wypad. Po wszystkim chłopak zabrał mnie do kawiarni. Wybrałam sernik i gorącą czekoladę, Nathan wziął śmietankowiec i mochę. Nie wiem co oni mają z tą kawą? Mi osobiście ona nie smakowała, w tej postaci oczywiście. Porozmawialiśmy, pośmialiśmy i powygłupialiśmy się, aż w końcu tym razem nie dałam za wygraną i to ja zapłaciłam. Wyszliśmy uśmiechnięci i wróciliśmy do auta. Zajechaliśmy jeszcze pod szkołę, żeby załatwić wszystkie sprawy i o 18 byliśmy wolni.
- Co powiesz na wypad do kina? - spytał patrząc na chodnik, jaky nagle zobaczył tam coś szalenie interesującego.
- Zależy na co - wzruszyłam ramionami. - Proponujesz coś?
- Hmm... co powiesz na "Trzy metry nad niebem"? - powoli podniósł gowę.
- Hiszpańskie romansidło? Jestem za - kiwnęłam głową. Od razy było po nim widać wyraźną ulgę. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku kina. Film był naprawdę wzruszający. Szczerze mówiąc, popłakałam się, co jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się oglądając jakikolwiek film. Nawet Titanic! Szybko więc pobiegłam do  toalety, żeby się ogarnąć. Jak przypuszczałam, byłam całą rozmazana. Po dziesięci minutach wróciłam do chłopaka.
- Wiesz, to mi przypomina nasz pierwszy ..... ah.. nieważne - powiedziałam, przypominając sobie, że przecież on tego nie pamięta.
- Dokończ.
- I tak nie pamiętasz.
- Ale chcę sobie przypomnieć.
- A więc przypomina mi to naszą pierwszą randkę i pierwszy...pocałunek - dokończyłam powoli spuszczając głowę. Zapanowała między nami niezręczna cisza, którą przerwał on.
- Wracamy? - przytaknęłam głową. Do domu wróciliśmy o 22. Po cichu weszliśmy do środka. Wszędzie było cicho, za cicho.
- SYKES! DANVERS! O której to się wraca do domu?! - wykrzyknął zbiegający po schodach Jay.
- Boże, nie krzycz kretynie... nie jesteśmy dziećmi - Nathan zmrużył oczy pod wpływem zapalonego światła.
- Ale jesteście najmłodszymi lokatorami tego domu - założy ręce zagradzając przejście chłopakowi na górę. Nath popatrzył na niego jak na idiotę. - O rok, ale też się liczy!
- Nie ja teraz jestem najmłodszy - Jay wzruszył ramionami i go przepuścił.
- No Danvers, co masz na swoją obronę?
- Po pierwsze McDżi .. po nazwisku to po pysku, po drugie nie jesteś moim tatusiem, a po trzecie mysz siedzi na tym samym schodku co ty - powiedziałam obojętnie i wykorzystałam okazję, kiedy chłopak się z piskiem miotał i wbiegłam na górę. Przed zamknięciem drzwi do pokoju dodałam: Jeny... jak łatwo jest was obejść...
Szybko wykąpałam się, przebrałam w piżamę i momentalnie zasnęłam. Kolejny ddzień wydawał się być pełnym wrażeń. Powrót do szkoły. Obudziłam się parę minut po szóstej, a wspólnie postanowiliśmy, że ten kto się pierwszy obudzi, budzi potem wszystkich, więc wyszłam z pokoju ,jeszcze w mojej piżamie składającej się głównie z za dużej koszulki, i poszłam do najbliższego pokoju należącego do Sivy, po cichu wzięłam szklankę wody i wylałam zawartość na głowę śpiocha i czym prędzej czmychnęłam z pomieszczenia słysząc za sobą krzyki mulata. Tym sposobem nie musiałam budzić reszty domowników, gdyż Seev zrobił to swoim krzykiem. Uciekłam do swojej łazienki, umyłam się i włożyłam beżową tunikę, legginsy i moje stare, jasne buty na obcasie. Zauważyłam, że od wyjazdu do LA o wiele lepiej się ubieram.Włosy upięłam w artystyczny nieład, umalowałam się, wzięłam torbę i wyszłam. Pobiegłam do kuchni niezważając na nikogo, zjadłam szybko śniadanie zerkając co chwilę na zegarek. Była 7:35, ale z domu chłopców było dość blisko do szkoły więc uspokoiłam się nieco. Pięć minut później zapakowałam się do czarnego BMW i razem z Nath'em pojechaliśmy do szkoły. Idąc chodnikiem za chłopakiem czulam wzrok każdego mijającego ucznia. Tak, wróciłam! Mam jeszcze półtora roku żeby zrobić tu porządek. Zmieniłam się przez ten czas i to bardzo. Zostawiłam torbę w mojej szafce i usłyszałam moje imię. Szybko się odwróciłam, a Kate wpadła w moje ramiona.
- Nie rób tego więcej! Tęskniłam - powiedziała przyjaciółka.
- Już nie zrobię, obiecuję. Gdzie Alex? - rozejrzałam się.
- Matka zabrała ją na badania kontrolne.
- Tom z nią nie pojechał? - zdziwiłam się.
- Chciał, ale jej matka mu nie pozwoliła. No wiesz, ona go nie toleruje - powiedziała smutno. - Chodź na lekcję! Muszę ci wszystko opowiedzieć! - rozentuzjazmowała  się. Jak to ona, buzia jej się nie zamykała. Zdziwiło mnie, że nauczyciel nie zwrócił nam uwagi. Ucieszyła się na wiadomość, że nie wyjeżdżam i mieszkam  chłopakami. Na obiedzie wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli. Po pięciu minutach usłyszałam znajomy głos, którego tak nienawidziłam.
- Nathy! Wróciłeś - zaszczebiotała Jonie i usiadła po jego drugiej stronie. - I Kayla.... jak miło, że także powróciłaś... -zauważyła, że chłopak patrzy na nią nierozumiejącym wzrokiem i się zmieszała. Zaśmiałam się po cichu. - Nathyyy... nie pamiętasz mnie? Jak możesz mnie nie pamiętać?!
- Proszę, weź mnie też przejedź, żebym mogła o niej zapomnieć - powiedziałam błagalnym głosem do Kate, która jadła swój obiad i mało się nie zakrztusiła ze śmiechu. Max spojrzał na nią ze zdziwieniem i zaczął lekko klepac po plecach, aż się uspokoiła.
- Po pierwsze - odezwał się w końcu Nathan. - nie mów do mnie Nathy, bo nie lubię tego zdrobnienia...
- Zapamiętać - przerwałam mu i udawałam, że notuję coś na ręce. - Zacząć mówić na niego Nathy.... Aaaał! - jęknęłam, kiedy dźgnął mnie łokciem w ramię.
- Po drugie, nie pamiętam Cię, i może dobrze - dokończył pod nosem. Zachichotałam, a ona poczuła się urażona. Oj, jak mi przykro.
- No, więc nie masz co tu robić, sio - powiedziałam i machnęłam ręką odganiając niewidzialną muchę.
- Ciekawe, czy Ciebie pamięta w takim razie...
- Uwierz mi, że pamiętam, a teraz dobrze by było gdybyś wróciła do swojego stolika - stwierdził chłopak. Uśmiechnęłam się z dumą. Reszta długiej przerwy minęła w miarę spokojnie. Wróciliśmy na korytarz i w grupce zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach. W pewnym momencie ktoś mnie objął. Obróciłam się i naprawdę zdziwiłam widząc go.
___________________________________________________________________________

Omg -,- co to jest -,- najgorszy z możliwych -,- przepraszam was! wyszłam z wprawy .. nawet nie bedę tego komentować .. jakaś żenada.. musze jak najszybciej skończyć to opowiadanie .. tym czasem komentowanie zostawiam wam, bo ostatnio się nie postaraliście ;c
Kooocham Was xx

8 komentarzy:

  1. Bardzo zadowala mnie długość rozdziału :) A także cieszy rozwój sytuacji <333
    Rozdział GENIALNY :*
    Długo musiałam czekać ale się doczekałam i to jest najważniejsze!
    Więc teraz pisz szybko nexta, nie każ czekać :*

    P.S. Kayla, boahterka książki, którą obecnie czytam też ma tak na imię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pierdol że jest źle jak nie jest -,-
    Dostaniesz na skypie reprymendę młoda damo !
    Rozdział genialny i zajebisty i wgl ach i och .
    Next xDDD
    Alex

    OdpowiedzUsuń
  3. i teraz dostajesz po łbie.
    JEB JEB JEB.
    Bo ten rozdział jest chyba jednym z lepszych. <3
    Seryjnie!
    Tyle się dzieje, Kay staje się tak zajebiście agresywna *zupełnie jak ja* , Nathy nie lubi tego zwrotu, rozdział jest przesiąknięty sarkazmem *omomomomomommo :3* i poczuciem humoru. <3
    INO SPRÓBUJ MI SKOŃCZYĆ TO OPOWIADANIE TO .... TO WEZMĘ ROZWÓD.! <3
    Next z dedykiem dla mnie piczo moja ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział i nie gadaj głupot, że nie ;P
    Tak w ogóle to chcę już następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. było po północy, jak ja to czytałam na telefonie xd
    aaaaawww ♥ świetny córko :*
    JESZCZE RAZ POWIESZ NAJGORSZY ITD. JESZCZE RAZ.
    next ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocie, padło ci na mózg. napisz tak jeszcze raz to przyjade do ciebie i ci zjem chleb (hahahahha) . nie no , dostaniesz po prostu .
    Kocham Cię, a poza tym kocham to opo <3 . Czekam niecierpliwie na następny rzecz jasna : ) .

    ~ elena x

    OdpowiedzUsuń
  7. zostalas nominowana:
    http://sydneyandnathanforever.blogspot.com/2012/12/liebster-award-1.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki najgorszy !
    Chyba najlepszy, chciałaś powiedzieć :)
    Naprawdę rozdział jest wspaniały !
    Już nie mogę doczekać się kolejnego ; pp

    OdpowiedzUsuń