niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 19.

Uczucie, kiedy Nathan mnie nie poznał było okropne. Czułam jak moje serce rozpada się na kawałki widząc jego zdezorientowane i pełne strachu spojrzenie. Nie chciałam zaczynać wszystkiego od początku.  Dosłownie. Postanowiłam, że poczekam na rodziców, którzy wracają jutro i po prostu wrócę tam skąd przyjechałam. Mam dość tego miasta. Jestem pełnoletnia i wiem co robię. Mam za dużo złych wspomnień z tym miejscem. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że nie da się zapomnieć. Ha! Może też muszę wpaść pod samochód? Dobre wyjście.
Wróciłam do domu i zaczęłam się pakować. Było grubo po 20. Całe moje urodziny spędziłam w szpitalu z nadzieją, że wszystko wróci do normy. Wspaniała 18-nastka. Spakowałam połowę rzeczy i poszłam się wykąpać. Postanowiłam zadzwonić do moich starych przyjaciół z tzw. Miasta Aniołów. Po trzech sygnałach odebrała Lizzy:
- Tak? - spytała nieco zdziwiona.
- Cześć, tu Kayla - powiedziałam beznamiętnie.
- Kay! Boże! Czemu się nie odzywasz?! Kiedy przyjedziesz?! - rozentuzjazmowała się.
- Jak najszybciej, szykuj miejsce - stwierdziłam.
Rodzice nie byli zachwyceni wiadomością, że wracam do LA. Jednak chcą, żebym była szczęśliwa, a po tym  co im powiedziałam zgodzili się.
Cóż, wróciłam do pokoju i sięgnęłam po telefon. Miałam trzy nieodebrane połączenia. Dwa od Alex i Kate i trzecie od....Max'a? Postanowiłam, że z chłopakami stracę kontakt. Przypominaliby mi wszystko co było kiedyś. Więc nie oddzwoniłam do nikogo. Znów postanowiłam się pakować. Wybierałam wszystkie najpotrzebniejsze  rzeczy. Niektóre zostawiłam na wierzchu, gdyż miałam zabawić tu jeszcze przez najbliższy tydzień. Wreszcie wykończona dniem padłam na łóżko i zapadłam w objęcia Morfeusza. Te cztery dni minęły spokojnie. Starałam się nie zwracać na siebie uwagi, jednak i tak zawsze Kate i Alex były ze mną. Nic nie wiedziały...aż do piątku.
Rano, pełna dobrych chęci wstałam i zaczęłam szykować do szkoły. Musiałam złożyć wypowiedzenie. Ubrałam się, uczesałam i zbiegłam na dół. W pośpiechu zjadłam śniadanie i pojechałam do szkoły. Zdążyłam przed samym dzwonkiem. Jako pierwszą miałam historię, godzina nudy. Myśli przelatywały przez moją głowę z prędkością światła. Nie chciałam nawet dopuścić do siebie świadomości, że miejsce obok mnie jest już puste. Pamiętam moją pierwszą lekcję jakby to było wczoraj. Ta ciągnęła się niemiłosiernie. W końcu jednak usłyszałam zbawczy dzwonek. Pędem ruszyłam na kolejną lekcję ale w połowie drogi złapała mnie Kate.
- Czemu mi nie powiedziałaś?! - spytała ze łzami w oczach.
- Ale o czym? - również zadałam pytanie zdezorientowana.
- Że wyjeżdżasz! Jutro! - krzyknęła z wyrzutem trochę zbyt głośno, bo ludzie zaczęli się odwracać ku nam.
- Ciszej, proszę. Skąd wiesz?
- Nie ważne. Powiedz, że to kłamstwo.
- Nie....przepraszam Cię. Nie wiesz nawet co się teraz ze mną dzieje! Będę was odwiedzać! Obiecuję!
- Rozumiem Cię, ale nie zostawiaj nas. Nie liczy się to o my czujemy? Co mam powiedzieć Alex? Przecież się załamie. 
- Oh.. Alex... sama jej powiem. Choć nie wiem jak to zrobię - przestraszyłam się. 
- I jak często będziesz nas odwiedzać? Raz na rok? Dwa lata?
- Nie! Przecież mam tu też rodziców! Będę was odwiedzać jak często będę mogła - powiedziałam a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Nie chciałam, żeby ta rozmowa się tak potoczyła. W sumie moim pierwszym planem było uciec bez pożegnania. 
- Czemu tak bardzo chcesz uciec od przeszłości?
- Bo ona boli zbyt bardzo wiesz? Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak się czułam, kiedy mnie nie poznał. Ty znalazłaś szczęście. Mi nie jest to dane - tak, Kate i Max oficjalnie zostali parą, Alex będzie miała dziecko z Tom'em, a ja? Mój pierwszy chłopak potraktował mnie jak zabawkę, drugiemu chodziło tylko o sex, a trzeci, który był tym jedynym ma amnezję. Zupełnie nie układa się tak jak ja chcę. Po chwili Kate bezceremonialnie objęła mnie z całych sił.
- Nie zapomnij - głos jej się załamywał.
- Nie potrafiłabym - Znów się rozpłakałam. Tak, staram się być twarda, odważna, ale mi to nie wychodzi. W sumie jestem tylko dziewczyną. Poszłyśmy razem na lekcję. Rozmowa z Alex była dla mnie naprawdę trudna. Próbowałam zrobić to w sposób naprawdę delikatny żeby się nie denerwowała. Jednak i tak musiałam wysłuchać jej wyrzutów. Wreszcie udałam się do dyrektora, który był mocno zdziwiony, ale załatwiłam wszystko co trzeba. Dziewczyny postanowiły towarzyszyć mi przez całe kolejne dwa dni, tak więc spały też u mnie. Przegadałyśmy całą noc. 
O 12.25 miałam samolot, tak więc wzięłam bagaże i z dziewczynami oraz rodzicami ruszyliśmy na lotnisko.
*W tym samym czasie, w domu TW*
- Max? Co to za dziewczyna? - spytałem się widząc wspólne zdjęcia w moim telefonie. Max podszedł do mnie, by spojrzeć o kim mówię. trochę już sobie poprzypominałem. Razem z chłopakami, którzy mi w tym pomagali. 
- Ehh.. To Kayla. Ta dziewczyna, którą wtedy w szpitalu zobaczyłeś. Pamiętasz?
-Ahh! Tak! Ta, co wtedy uciekła... jest śliczna. Kim dla mnie była?
-Dziewczyną. W sumie ostatnio się pokłóciliście, bardzo to przeżywała. Była impreza, przepraszałeś ją, a wychodząc z jej domu potracił Cię samochód. Tak właśnie straciłeś pamięć. W sumie ona jako jedyna wierzyła, że wyjdziesz bez szwanku - powiedział spuszczając głowę.
- Dlatego wtedy była taka przerażona. Gdzie ona teraz jest?
- Pewnie już wyleciała do LA, skąd tu przyjechała. Tak mi mówiła Kate. Nie mogła znieść świadomości, że jej nie pamiętasz, a to miejsce przypominało jej Ciebie.
- Czemu mi o niej wcześniej nie powiedziałeś?
- Poprosiła nas, byśmy my nie wspominali Tobie o niej - tym razem wtrącił Tom. - Przyznam szczerze, że zazdrościłem Ci, przed spotkaniem Alex, takiej dziewczyny.
- Chciałbym z nią porozmawiać. O której ma samolot? - spytałem pełen nadziei. Naprawdę mi się podobała. Z tego co chłopaki mówili, była naprawdę świetna. Miałem nadzieję, że poznam ją na nowo. 
- Nie ma opcji żebyś zdążył. Wybacz, stary - poklepał mnie po plecach. Chwilę się zastanawiałem i po paru minutach mnie olśniło.
- A co powiecie na małą trasę koncertową w przyszłym miesiącu po Stanach? - spytałem z iskrą w oku.
*Na lotnisku*
- Pamiętaj że przynajmniej dwa razy w miesiącu masz nas odwiedzać - powiedziała do mnie mama.
- Nie martw się pieniędzmi, co miesiąc będziemy ci przysyłać. Będziesz mieszkać z Liz? - spytał tata.
- Tak - powiedziałam i przytuliłam ich - Tak bardzo was kocham.
- My Ciebie też córciu - powiedziała mama i odwzajemniła uścisk. - Idź już bo się spóźnisz. 
- Macie do mnie codziennie dzwonić - powiedziałam do dziewczyn. - Melduj mi też jak się czujesz i wysyłaj zdjęcia dobrze? - Tym razem zwróciłam się do Alex.
- Oczywiście! - Zameldowała dziewczyna i mnie przytuliła. Po chwili to samo uczyniła Kate. 
- Pozdrówcie chłopaków ode mnie - ucałowałam wszystkich i udałam się na odprawę. Tam jeszcze odwróciłam się do nich, pomachałam i razem z innymi pasażerami pomaszerowałam do samolotu. 
W drodze zawzięcie odtwarzałam jedną piosenkę. Była nią : Trying Not To Love You - Nickelback . W połowie drogi zasnęłam. 
Ocknęłam się i ujrzałam za moim okienkiem postać. Przeraziłam się nie na żarty. Postanowiłam powiedzieć to komuś, ale nikt nie chciał mnie słuchać. Zrezygnowana podeszłam do okienka, ale tego kogoś już tam nie było. Odetchnęłam z ulgą, kiedy ta osoba pojawiła się tuż przede mną, kurczowo trzymając się skrzydła, żeby nie spaść. Wtedy poznałam ją po twarzy, co mnie jeszcze bardziej przestraszyło, gdyż ta osobą był Nathan. Usiłowałam coś zrobić i zobaczyłam, że można otworzyć okienko, co jest na ogół niemożliwe w samolotach. Opuściłam je do końca.
- Kay! Pomóż mi! - krzyczał chłopak.
- Podaj mi rękę - odkrzyknęłam i spróbowałam chociaż do połowy przecisnąć się przez okienko. Prawie już dotykałam jego dłoni.
- Nie dam rady.
- Dasz! Wierzę w Ciebie! Jeszcze trochę! Nie wybaczyłabym sobie gdybyś spadł! - powiedziałam i wychyliłam się jeszcze bardziej. Nath ledwo dotknął mojej ręki, lecz druga mu się ześlizgnęła. Ryk samolotu przeszył mój przeraźliwy krzyk. Ostatnie co widziałam to spadający chłopak.
Obudziłam się cała zalana potem ciężko oddychając. Dobrze, że nie krzyczałam. To był tylko zły sen. Uspokajałam samą siebie. Przez resztę lotu nie ośmieliłam się nawet oka zmrużyć. Wreszcie bezpiecznie wylądowaliśmy w Los Angeles. Na lotnisku czekała już na mnie Lizzy i Jessie. Od razu do nich pobiegłam i uścisnęłam. 
- Jak lot? - spytała moja dawna przyjaciółka.
- Świetnie! Połowę drogi przespałam - powiedziałam. 
- Dobrze! Wiesz, że musisz nam wszystko opowiedzieć? Jess, bierz bagaże!
- Nie! Ja je wezmę - powiedziałam chwytając za rączkę jednej z trzech walizek.
- Ty bierzesz jedną, a ja dwie - uśmiechnął się. Tego mi brakowało. Beztroski, optymizmu. Więc ruszyliśmy do ich mieszkania. Było dość obszerne. Wystarczyło by pomieścić tam trzy osoby. Do tego miało naprawdę piękne wnętrze. Kiedy już się rozpakowałam Liz zrobiła herbatę i zaczęłam im wszystko opowiadać. Nie pominęłam żadnego fragmentu. 
- O matko. To było zaledwie pół roku a tyle się wydarzyło! - stwierdził Jessie.
- Tak..niestety - powiedziałam sącząc napój.
- Nie martw się! Jutro pójdziemy na zakupy, i do pub'u. Odreagujesz - uśmiechnęła się przyjaciółka. 
- Nawet nie wiecie jak bardzo was kocham - rzekłam, po czym oboje znów przytuliłam. Wiedziałam, że tu jest mój dom.
*miesiąc później*
Znalazłam sobie pracę, bo przecież wiecznie nie żyłabym z pieniędzy rodziców. Więc tak na start zaczęłam pracować w kawiarni. Codziennie dzwoniłam do Kate i Alex lub one do mnie. Czasem tez rozmawiałam z chłopakami. Któregoś dnia wycierałam żyrandole w kawiarence, a żeby to zrobić musiałam wejść na stół. Usłyszałam dzwonek, który obwieszcza przybycie klienta. 
- Za chwilkę obsłużę. Proszę znaleźć sobie wolne miejsce - powiedziałam, po czym miałam zejść ze stołu, jednak on się przechylił, a ja razem z nim. Runęłabym na ziemię, ale ktoś mnie złapał. Spojrzałam na twarz wybawcy.
- Witaj Kaylo - powiedział z najseksowniejszym uśmiechem, jaki dotąd widziałam, Nath.
____________________________________________________________________

Zbieram baty -,- wiem, przepraszam, nie dotrzymuję obietnic... i wgl. dziękuję Ci Kingo za wsparcie!! ; ** Jakiś taki niewypał. Miało być inaczej, nie mam weny, wgl. mogłam nie zaczynać tego opo.... no cóż. jeszcze raz przepraszam i poprawię się ; * Mam nadzieję.... jeszcze to opo nabierze kolorów! Już dzisiaj zacznę nowy rdz :) i pamiętajcie Czytacie = komentujecie ! bardzo was proszę! ; * 
KOCHAM! LSD x

11 komentarzy:

  1. przeswieeeeeetnnyyyyyy !!
    czekam szybko na nexta !! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo LSD raczyła ruszyć zacną dupę i napisac rozdział .
    Szok
    Za to nie dziwi mnie , że wysze taki zajebisty .
    Akcja na końcu . Łooo kolejne zaskoczenie .
    Składam pokłony i next please x

    OdpowiedzUsuń
  3. Woooo ! Hoooo ! nawet nie wiesz jak bardzo czekałam na ten rozdział . ^^
    Eii, ale oni się pogodzą i będą żyć długo i szczęśliwie i razem , no chyba że będzie koniec świta .

    Czekam na nn .

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma za co, kochana ;***
    Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że napisałaś nowy rozdział <333 I nie mów głupstw, rozdział jak zawsze cudowny!
    Pisz, pisz, bo umieram z niecierpliwości, jak ich losy potoczą się dalej :) i nie marudź ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty!!!!!
    I jeszcze to zakończenie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. ZABIJĘ CIĘ ZA TO KOŃCÓWKĘ CÓRKO!!! -,-
    jest tak zajebisty, że brak mi słów!
    chcę następny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Zje*** rozdział ale ten sen wygrał wszystko :D a końcówka ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny swietny rdz ;D
    Tylko szkoda, że dodajesz tak rzadko :(
    Mam nadzieję, ze sie poprawisz bo ja już nie mogę doczekać się co stanie sie dalej ;p
    Dlatego proszę szybko o nexta, weny ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. zostałaś nominowana
    http://xxxlive-the-momentxxx.blogspot.com/2012/12/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział ♥
    Oni muszą być razem !
    Muszą ..
    Mam przeczucie, ze już niedługo coś się wydarzy ...
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. CHCIAŁAŚ TO MASZ : *
    WSZYSTKIE SĄ BOSKIE!
    BYŁY,SĄ i BĘDĄ BOSKIE !



    LWICA

    OdpowiedzUsuń