W
niedzielę tak naprawdę nic się nie działo. Rano rodzice zaczęli mnie o wszystko
wypytywać. Nie mówiłam im o tej całej scenie i w ogóle. Chciałam przed nimi to
przemilczeć, ponieważ zrobiłoby się nieprzyjemnie. Poza tym nie mogłam się
wprost doczekać poniedziałku, co było jak dla mnie nowością. Po południu
przyszła do mnie Kate.
-
Cześć! Chris już pojechał? – spytała na wejściu.
-
Tak, rano. Przed wyjściem powiedział, że się nie podda. Masakra, totalna
załamka – stwierdziłam.
-
Oj, niedobrze. A wydawał się taki miły.
-
Co ty, do cholery, wygadujesz dziewczyno?! To tylko pozory. Weź mi się tu nie
zakochuj! – Jak on mógł ją tak omotać?! Nie czaję tego.
-
Och przestań, przecież żartuję – uśmiechnęła się. – poza tym zapomniałam o
wszystkim wtedy na scenie. To było jak marzenie! Masakra.
-
Ha! Lepiej, nadal z tego nie mogę. Jakby to był sen, czy coś.
-
No raczej! Okej ja muszę iść kochana. Zobaczymy się jutro w szkole. Pa –
powiedziała, przytuliła mnie i poszła. Do końca dnia nie mogłam o tym wszystkim
przestać myśleć.
Poniedziałek,
nareszcie!! Szybko się ubrałam, zeszłam na dół i zjadłam śniadanie.
-
Dokąd się tak spieszysz?! – zatrzymał mnie tata.
-
Eee...muszę się jeszcze pouczyć i umówiłam się z Kat – co jak co, ale kłamać to
ja potrafię. Zjadłam płatki i pobiegłam do auta. W 15 minut pokonałam całą
trasę. Wchodząc do szkoły natknęłam się na Shane`a. Tak, tylko tego mi
brakowało do szczęścia.
-
Cześć! Miło cię widzieć Kaylo. Pierwsza część koncertu była spoko, ale druga
już nudna, nie?
-
Och nie! Druga jak najbardziej mi się podobała. A teraz cię przepraszam,
umówiłam się z Katelyn. Trzymaj się – powiedziałam i szczerze mówiąc, uciekłam.
Potem na piętrzy pod klasą, w której miałam lekcję stał Nath z kolegami. Przez
cały czas mnie olewał, więc postanowiłam zagadać, bo miałam z nim historię.
Usiadłam, a on najwyraźniej zmieszany powiedział, a raczej mruknął coś w stylu
„Cześć Kayla” . Więc grzecznie sięprzywitałam i odwróciłam w drugą stronę.
Spanikowałam.
-
Masz naprawdę ładny głos – wypaliłam. Boże, ależ ja jestem głupia!
-
REALLY?! Och dzięki – odpowiedział z uśmiechem.
-
Jeej, naprawdę. Nie wierzysz w siebie? – zapytałam.
-
Wierzę, ale miło było usłyszeć to z twoich ust.
Wtedy
usłyszeliśmy dzwonek. Ta lekcja nadzwyczaj szybko nam zleciała, a on tak samo
szybko się ulotnił. Nie wiem czy to co działo się w sobotę dla niego coś
znaczyło, czy to był tylko mój cudowny sen, z którego nie miałam zamiaru się
obudzić.
Taki nudny i krótki, ale jest.! Jestem w szoku, że ktoś wgl to czyta!; O Dziękuję Wam< 3